Audi ma za sobą bardzo ciężkie 6 miesięcy 2024 roku
Jak wielokrotnie wspominaliśmy, rok 2024 nie zaczął się świetnie, jeśli chodzi o produkcję pojazdów marki Audi. Producent musiał się zmierzyć z wieloma problemami. Ma za sobą spór z firmą Vitesco, którego powodem były generatory rozruszników pasowych. Problem, aczkolwiek rozwiązany w pierwszym kwartale tego roku miał wpływ na opóźnienia w zamówieniach samochodów z silnikami V6 i V8. Audi miało przez cały czas w swojej ofercie pojazdy elektryczne, ale nie jest tajemnicą, że klienci bez względu na markę nie mają takich w swoich priorytetach.
Trzeba także wziąć pod uwagę, że producent z Ingolstadt ma w ofercie popularne SUV-y z napędem elektrycznym, ale nie ma żadnego sedana czy rodzinnego kombi. W przeciwieństwie do rywali. Upłynie trochę czasu, zanim tańsze użytkowe pojazdy pojawią się w jego ofercie. Marka na tym niewątpliwie traci. Sportowy elektryczny sedan, aczkolwiek świetny zawsze był poza zasięgiem szerszej gamy klientów.
Nie bez efektu na wyniku finansowym pozostanie kwestia likwidacji fabryki w Brukseli. Jej przyszłość stoi pod ogromnym znakiem zapytania pomimo zastrzyku gotówki, jaki Audi otrzyma od Volkswagena. W dniu 9 lipca Audi oficjalnie ogłosiło ten zamiar, jeśli restrukturyzacja się nie powiedzie. Następca Q8 e-tron ma zjeżdżać z taśm fabryki w Meksyku jak uznał Volkswagen jesienią. Taka decyzja podyktowana jest oszczędnościami, jakie firma może uzyskać na drodze umów o wolnym handlu i przepisów obniżających inflację. W Brukseli nawet jeśli plan wykorzystania jej na lokalizację komponentów, czy montażu akumulatorów wypali, to i tak pracę może stracić 1400 pracowników.
Nie da się ukryć, że plan elektryfikacji oferty Audi w obecnych realiach rynku przestaje mieć rację bytu. Klienci zdecydowali, że nie są gotowi na pojazdy elektryczne, ale chętnie sięgną po hybrydy. To właśnie ten typ pojazdów cieszy się ogromnym popytem. Audi więc chcąc nie chcąc musi mieć w zanadrzu poszukiwane modele.
Podobne zdanie ma szef rady zakładowej Audi, Jörg Schlagbauer, który zażądał już w czerwcu na łamach „Handelsblatt”, podjęcia konkretnych działań:
„Powinniśmy przemyśleć nasz obecny kurs i pozostać otwarci na technologię. Chcemy, aby modele z silnikami spalinowymi były produkowane w Ingolstadt nawet po 2030 roku”.
Czy po wakacjach marka może patrzeć w przyszłość z większym optymizmem?
Audi ma za sobą premierę nowego A5, który jest następcą hitu A4. Pomimo tego, że uśmierciło w ten sposób spalinowy topowy model, to może liczyć na dobrą sprzedaż nowego modelu. Ma znany i ceniony typ nadwozia, nowe technologie i nowoczesny wygląd. Nie ma wątpliwości, że znajdzie się wielu chętnych na to, by go kupić.
W nadchodzących dniach Audi zaprezentuje nam także długo oczekiwane A6 e-tron dostępne również w popularnym nadwoziu avant. Marka wiąże z dwoma nowymi modelami wielkie nadzieje, licząc, że oczekiwane A6 e-tron znajdzie się w gronie najchętniej wybieranych pojazdów dla celów biznesowych.
Zatem mamy dwa nowe modele, które nareszcie wypełnią lukę w ofercie producenta, jeśli chodzi o nowoczesne sedany i rodzinne avanty. Jeśli chodzi o modele elektryczne, to Audi nareszcie zdecydowało się na tańszą wersję SUV-a Q4 35 e-tron. To oczywiście kosztem utraty zasięgu i znacznymi stratami w wydajności modelu. Potrzeba nadal niedrogiego modelu podstawowego, który jest w zapowiedziach, ale zanim go zobaczymy znów upłynie wiele miesięcy.
Przyszły czwartek to dzień oficjalnej prezentacji półrocznych wyników finansowych marki. Wielu pracowników odetchnie, gdy dzień później wyruszy na wakacje. Wiadomo, że Audi obniżyło już prognozy zysków. W nadchodzącym półroczu nadal może wiele zyskać trzema nowymi modelami w ofercie. Biorąc pod uwagę, że rok 2024 jest rokiem przejściowym trudno oczekiwać wyników na poziomie 2023 roku.
Szef marki ma niewątpliwie trudne zadanie, by nie rezygnując z elektryfikacji wprowadzać tylnymi drzwiami modele spalinowe mniej lub bardziej hybrydowe. Ostatnia generacja silników spalinowych Audi trafi na rynek w 2026 roku.