Najtańsza aukcja bolidu F1 od dawien dawna
Samochody F1 pojawiają się na aukcjach niezwykle rzadko. A jeśli już, są to wyjątkowe egzemplarze, które często wygrywały wyścigi albo mistrzowskie tytuły. Wtedy za taki egzemplarz ceny wynoszą często powyżej 30-40 milionów złotych. W tym przypadku Lotus E21 z 2013 roku będzie jednak sporo tańszy. Dom aukcyjny oczekuje, że samochód powinien osiągnąć kwotę 1,3 miliona złotych.
Ten konkretny Lotus ma całkiem ciekawą historię. Jeździli nim zarówno Kimi Raikkonen, jak i jego zespołowy kolega Romain Grosjean w sezonie 2013. Choć nie ma na swoim koncie zwycięstw, samochód ten aż sześciokrotnie pozwalał kierowcom na finisz na podium. Ponadto, odegrał kluczową rolę w zajęciu przez ekipę 4. miejsca na koniec sezonu.
Podwozie o numerach E21-04 było używane w sezonie 2013 przez ekipę dosyć często. Raikkonen prowadził bolid w Grand Prix Niemiec i Węgier, zajmując 2. miejsce. Na Silverstone był piąty, zaś na legendarnej Monzy jedenasty. Od września Lotus trafił w ręce Grosjeana. Co ciekawe, Francuz wycisnął z niego jeszcze więcej sukcesów. Zajął trzy razy najniższe miejsce na podium w Korei, Japonii i Indiach, a także czwarte w Abu Zabi. Grosjean był nawet bliski zwycięstwa, zajmując 2. miejsce w Grand Prix Stanów Zjednoczonych.
Duże sukcesy, ale Lotus już nie pojedzie
Choć ten samochód nie ma na koncie zwycięstwa, jak widzicie powyżej, ma całkiem długą listę sukcesów. Bolid F1 oferowany jest bezpośrednio przez BWT Alpine F1 Team i wygląda dokładnie tak samo, jak w roku 2013. Za sprzedaż odpowiedzialny jest znany dom aukcyjny RM Sotheby’s.
W ogłoszeniu zaznaczono, że samochód jest obecnie w stanie statycznym. Nie wiemy jednak, czy oryginalny 2,4-litrowy silnik wolnossący Renault V8 został usunięty, czy też wymaga pewnych prac, aby znów mógł jeździć. Jeśli jednostki nie ma, z pewnością odejmuje to odrobinę atrakcyjności ofercie.
Niemniej jednak, dla kolekcjonerów, którzy chcieliby postawić w swoim garażu coś naprawdę wyjątkowego, ten Lotus będzie nie lada gratką. Tym bardziej, że jego cena jest naprawdę kusząca – za takie pieniądze możemy kupić przecież nowe, cywilne Ferrari.