Ciasno po pierwszym etapie
W obliczu fatalnych warunków atmosferycznych organizatorzy musieli odwołać pierwszą próbę rywalizacji i pierwszy etaP został okrojony do sześciu odcinków. Były jednak areną niesamowitego boju lokalnych kierowców z najlepszymi zawodnikami Europy. Po pierwszym dniu na czele znajdował się Ricardo Moura. Portugalczyk rewelacyjnie zaprezentował się na dwóch przejazdach ponad 24-kilometrowego odcinka Graminhais, co dało mu fotel lidera.
If you're wondering how windy it is out there, this is one of our brave cameramen 😂 #AzoresRallye #FIAERC #ERCLive pic.twitter.com/rX7kqyLaVv
— European Rally Championship (@FIAERC) March 26, 2022
Kierowca Skody Fabii Rally2 evo był jednak zaledwie o 8,4 sekundy lepszy od Simona Wagnera. Tylko dziewięć sekund słabszy był Efren Llarena, który podobnie jak lider i Austriak korzystał ze Skody. W boju o końcowy triumf z pewnością liczył się także Ken Torn. Estończyk za kierownicą Forda Fiesty Rally2 tracił do lidera 11,7 sekundy. Piąty Armindo Araujo był słabszy od najlepszego już o 35,5 sekundy. Pierwszy dzień rywalizacji nie był najlepszy dla polskich kierowców. Łukasz Kotarba i Igor Widłak nie dotarli do mety dnia.
Superfinisz Llareny
Drugiego dnia zawodników czekało siedem odcinków o łącznej długości 86,50 km. Największym wyzwaniem miała być kultowa próba Sete Cidades, która mierzyła ponad 24 kilometry. Podobnie jak pierwszego dnia, drugiego triumfator rajdu był najlepszy na jednym z przejazdów najdłuższego odcinka. Przed Power Stage Ricardo Moura miał 6,1 sekundy zapasu nad Efrenem Llareną. Portugalczyk nie zdołał jednak utrzymać Hiszpana za swoimi plecami i ostatecznie musiał pogodzić się z drugim miejscem. Llarena wygrał Rajd Azorów z przewagą 2,6 sekundy! Podium skompletował Simon Wagner, który stracił do najlepszego 31,3 sekundy.
Na czwartym miejscu po zaprezentowaniu równej jazdy znalazł się Simone Tempestini. Kierowca Skody do podium stracił 19,1 sekundy. Czołową piątkę uzupełnił Armindo Araujo. Portugalczyk stracił do bezpośredniego rywala blisko minutę i o ponad 60 sekund pokonał swojego rodaka Bruno Magalhaesa.
– To niesamowite! To był atak na maksimum i ostatecznie udało się! To absolutnie niewiarygodne! Przez cały oes jechałem na dwieście procent. Jestem naprawdę dumny z mojej formy – mówił na mecie ostatniej próby Llarena.