Verstappen i Red Bull przekroczyli limit budżetowy
Od zeszłego sezonu w Formule 1 obowiązuje limit budżetowy, który miał za zadanie wyrównanie stawki. Okazało się jednak, że Red Bull przekroczył go o pięć procent, co od razu rozpoczęło dyskusję na temat przepisów i ewentualnych kar. Z wielu stron dało się usłyszeć, że Max Verstappen i Red Bull powinni zostać zdyskwalifikowani, ale sama ekipa uważa to za nonsens.
– Nie chcę zbyt dużo mówić. Mogę stwierdzić tylko, że nadal uważamy, że w ogóle nie złamaliśmy zasad limitu kosztów. Trwają rozmowy z FIA. Zobaczymy, co z tego wyjdzie – komentował dr Helmu Marko.
– Wierzę, że oglądanie wyników mistrzostw świata, wszystkich ceremonii i uroczystości jest trudne. Oczywistością jest, że wydawanie większych pieniędzy niż inni daje przewagę w wydajności, która utrzyma się w kolejnych sezonach. Uważamy, że oprócz kary finansowej musi dojść do spowolnienia rozwoju samochodu – mówił dla włoskiego Eurosportu szef Ferrari: Mattia Binotto.
– W przeciwnym razie przewaga zostanie w kolejnych latach i będziemy musieli walczyć bez równych środków. Moim zdaniem musi istnieć kara sankcjonująca zdolności rozwoju – dodał.
Red Bull negocjuje
Marko przyznał, że zespół obecnie rozmawia z FIA na temat ewentualnej kary: – Jak mówiłem, nadal nie jesteśmy świadomi żadnej winy, dlatego rozmowy z FIA trwają. Jednak pogłoski, że Max może stracić tytuł mistrza świata są kompletnym nonsensem. Przeszłość pokazuje, że nawet skrajne naruszenia przepisów był bardzo łagodnie karane przez FIA.
Uważa się, że Marko odnosi się do tajnych testów Mercedesa, który w 2013 roku miał możliwość sprawdzenia opon oraz sprawy Ferrari, które w 2019 roku miało rzekomo używać nielegalnego silnika.
Schumacher komentuje
Sprawę postanowił skomentować także Ralf Schumacher: – Panie i panowie z FIA muszą teraz zmierzyć się ze szczegółowym dochodzeniem, w jaki sposób było to w ogóle możliwe. Jeśli Red Bull faktycznie złamał zasady, powinien dostać proporcjonalną karę. Jednak, to co zrobiła FIA, w ogóle nie działa.
– Wyobraźmy sobie, że ministerstwo finansów na bieżąco informowało niektóre firmy o aktualnym stanie dochodzeń przeciwko konkurencji. Byłoby to przestępstwem. Wszystko musi być ujawnione w sposób przejrzysty, a w przypadku przestępstwa panie i panowie z FIA muszą zostać odpowiednio ukarani – zakończył.