Czeski bój na czele
Gdy wydawało się, że Cais z Zakovą będą toczyć w niedzielę zacięty bój z legendą rajdu: Janem Kopeckym, którego pilotował Jan Hlousek, młodszy z duetów szybko zyskał sporą przewagę. Przed ostatnią próbą imprezy mieli już ponad dwadzieścia sekund zapasu. 25-kilometrowy oes okazał się jednak pechowy. Cais popełnił błąd i rozbił swoją Fiestę.
Starszy z Czechów ostatecznie świętował triumf. W mistrzostwach Europy kierowca Skody zwyciężył piętnasty raz, a podium wywalczone na Rajdzie Barum jest jego 23. Na drugim stopniu podium staną Andreas Mikkelsen i Jonas Andersson. Były fabryczny kierowca mistrzostw świata próbował podjąć walkę z Czechami, ale z każdym odcinkiem jego strata znacząco rosła. Ostatecznie wyniosła 40,1 sekundy. Czołową trójkę uzupełnił duet Filip Mares/Radovan Bucha.
Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk byli blisko walki o czwartą, a jak się ostatecznie okazało o trzecią pozycję w rajdzie. Kluczowy dla losów ich wyniku okazał się sobotni, drugi przejazd Pinduli, gdzie duet ORLEN Team poniósł spore straty. Ostatecznie Skoda Fabia Rally2 Evo w barwach PKN ORLEN znalazła się na piątej pozycji. Do trzeciej lokaty zabrakło 48,3 sekundy, a do piątej 44,5. Polakom na pocieszenie zostaje wygrana w Michelin Talent Factory oraz awans na fotele wiceliderów w klasyfikacji sezonu.
Mówią po rajdzie
Jan Kopecky: – Czuję, że Cais zasłużył na zwycięstwo. To był naprawdę trudny rajd. Warunki były zmienne. Raz było mokro, raz sucho. Bardzo dziękuję Honzie i całemu zespołowi. Na pewno wrócę za rok.
Andreas Mikkelsen: – To był dobry weekend. Nie jest łatwo walczyć na Barum po dziesięcioletniej przerwie. Inni byli naprawdę szybcy. Robiliśmy, co w naszej mocy.
Filip Mares: – Myślę, że jestem specjalistą od ostatnich odcinków rajdów. To była dobra walka z Herczigiem. Rozpoczęliśmy od kary, ale wynik jest dobry.
Norbert Herczig: – Cieszyliśmy się jazdą. Było ślisko i warunki są trudne. Początek odcinka był suchy, a potem pojawił się deszcz. Pod koniec znów było sucho. Dziękuję wszystkim za rajd.
Mikołaj Marczyk: – Odcinek jest pomieszany. Wiele fragmentów było suchych, ale są też mokre. To było wymagające, ale jesteśmy na mecie. Dużo się nauczyliśmy. Wczoraj wieczorem na Pinduli nie byłem najlepszy. Dziękuję zespołowi, dziękuję wszystkim.