Red Bull przerwał passę
Zespół przystępował do weekend z rekordowymi piętnastoma triumfami z rzędu. Ekipa zmagała się z problemami już podczas treningów w Singapurze, a w kwalifikacjach zaskakująco żaden kierowca Red Bulla nie awansował do Q3. Max Verstappen był dopiero jedenasty, a Sergio Perez trzynasty. Po zaciętej walce w wyścigu obaj awansowali do punktowanej dziesiątki, ale tylko na piąte i ósme miejsce. Zadyszkę zespołu wyjaśnił szef: Christian Horner.
– Po pierwsze, zrozumieliśmy więcej podczas wyścigu, a tempo samochodu wróciło do tego, czego się spodziewaliśmy. Wiedzieliśmy, że rywalizacja w Singapurze będzie bardziej zacięta. Zaskoczyło nas jednak jak daleko byliśmy w piątek. Nie mieliśmy odpowiedniego okna operacyjnego dla samochodów, zwłaszcza na jednym okrążeniu Gdy nie jesteś w nim, opony cierpią i nic nie działa. W wyścigu bardzo dobrze zarządzaliśmy strategią, zwłaszcza podczas ostatniego wyjazdu na tor. Widzieliśmy, że Max ma bardzo mocne tempo – tłumaczył Horner.
Ryzyko w wyścigu
– W wyścigu podjęliśmy strategiczne ryzyko na start. Dla nas najlepszym sposobem, by zyskać w wyścigu, był wyjazd samochodu bezpieczeństwa na początku i w dalszej fazie wyścigu. Jednak okrążenie, na którym się pojawił było strategicznie najgorszym możliwym dla nas. Samochody przed nami zyskały darmowy pit-stop. Jednocześnie mieliśmy dobrą pozycję na torze. Byliśmy jednak zmuszeni do walki na oponach, które po dwudziestu okrążeniach były trudne do opanowania. Max został zaatakowany przez tych, którzy mieli darmowy zjazd. Później musieliśmy zjechać po opony i straciliśmy kolejne 23 sekundy. Biorąc wszystko pod uwagę, odzyskaliśmy siły i tempo – dodał.
– W pewnym momencie zostalibyśmy pokonani. Piętnaście wyścigów z rzędu to niewiarygodny rekord. Od lipca zeszłego roku pokonano nas tylko raz. Muszę pogratulować Ferrari, zwłaszcza Carlosowi, który pojechał bardzo mocny wyścig i zasłużył na triumf.
FIA spowolniła Red Bulla?
Sugeruje się, że nowa dyrektywa techniczną, którą wprowadziła FIA mocno uderzyła w Red Bulla. Od GP Singapuru wprowadzono zmiany w konstrukcjach nadwozia, przedniego i tylnego skrzydła. Horner uważa jednak, że nie miało to żadnego wpływu.
– Nie sądzę, by nasze trudności wynikały z tego. Być może nasza przedwyścigowa symulacja nie doprowadziła do właściwych wniosków. Trzeba znaleźć wyjście z tej sytuacji. Wydaje mi się, ze po prostu byliśmy w złym oknie operacyjnym. Odsłoniło to niektóre słabości samochodu. To przydatna lekcja na przyszły rok. Daje nam wgląd na pewne rzeczy, którymi możemy zająć się przy modelu RB20 – zakończył.