Sprint na koniec
Na koniec batalii zawodnicy domknęli pętlę wokół Arabii Saudyjskiej. Trasa ostatniego etapu poprowadziła z Biszy, która gościła stawkę imprezy przez trzy dni, do Dżuddy. Odcinek specjalny mierzył „tylko” 164 kilometry. Nie licząc prologu to najkrótsza próba tegorocznej rywalizacji. Dojazdówki liczyły 516 kilometrów. 27% odcinka pokryte było piaskiem. Pozostałe 73% to drogi szutrowe.
Ostatnią próbę rywalizacji do swojego dorobku dopisał Henk Lategan. Afrykaner był o 49 sekund szybszy od Stephana Peterhansela w hybrydowym Audi. Etapowe podium uzupełnił Brian Baragwanath, który stracił minutę i 51 sekund. Kuba Przygoński i Martin Prokop postawili na rozsądek i spokojną jazdę na ostatnim etapie, by nie doszło do niepotrzebnych problemów. Polak stracił do triumfatora próby dziewięć minut i dwie sekundy, a Czech ponad pięć i pół minuty.
Katarska dominacja
Nasser Al-Attiyah bez wątpienia był najlepszym kierowcą tegorocznej rywalizacji. Katarczyk za kierownicą zmodyfikowanej Toyoty Hilux nie miał takich problemów jak przed rokiem i świetnie wykorzystał broń, którą otrzymał. Czwarty triumf odniósł pokonując rywali o blisko 28 minut. Na drugim miejscu rywalizację zakończył Sebastien Loeb. Dla legendy WRC jest to wyrównanie najlepszego wyniku w historii swoich startów. Drugi był również w 2017 roku. Dodatkowo może pochwalić się trzecim miejscem z 2019 roku.
Najszczęśliwszy wydaje się być Yazeed Al-Rajhi, dla którego to pierwsze podium w karierze. Saudyjczyk na własnym terenie, podobnie jak triumfator, perfekcyjnie wykorzystał Toyotę Hilux. Do zwycięzcy stracił ponad godzinę.
Walka o podium trwała niemal do ostatnich etapów rywalizacji, ale wraz ze zbliżającą się metą sytuacja coraz bardziej krystalizowała się. Ostatecznie z miejscem za czołową trójką muszą pogodzić się Orlando Terranova (+1:27:23), Giniel de Villiers (+1:41:48) i Kuba Przygoński (+1:53:06). Polak w debiucie za kierownicą Mini popełnił kilka mniejszych błędów, które w połączeniu z pechem nie pozwoliły wywalczyć lepszej pozycji. Polak może pochwalić się jednak triumfem w klasie aut z napędem na jedną oś. W niej najgroźniejszy konkurent stracił do kierowcy ORLEN Team blisko 40 minut!
Martin Prokop po problemach na jednym z etapów stracił do zwycięzcy blisko sześć godzin i 45 minut, co dało mu miejsce w trzeciej dziesiątce.