Jesienna batalia
Z powodu światowego kryzysu zeszłoroczny Rajd Świdnicki-Krause kolejny raz odbył się w jesiennym terminie. Piękna pogoda sprawiła jednak, że panujące na odcinkach warunki przypominały te wiosenne. Na liście zgłoszeń pojawiło się 55 załóg. Dwanaście z nich korzystało z aut klasy Rally2/R5, co oznaczało, że batalia o końcowy triumf była niezwykle zacięta.
Na pierwszy dzień rywalizacji organizatorzy przygotowali trzy odcinki specjalne. Dwa przejazdy superoesu na ulicach Świdnicy rozdzielał odcinek Walim-Michałkowa Dolna. Pierwszy przejazd miejskiego odcinka został odwołany, więc to dopiero druga próba wyłoniła lidera. Najszybszy na podjeździe pod Przełęcz Walimską i spadanie do Michałkowej był Kacper Wróblewski, który o 4,9 sekundy pokonał najgroźniejszego rywala. Kierowca ORLEN Team świetnie spisał się również na drugiej ulicznej próbie w Świdnicy i dzień zakończył z przewagą 8,3 sekundy nad najgroźniejszym rywalem.
Od startu do mety
Losy walki o zwycięstwo miały rozegrać się drugiego dnia na trzech powtarzanych oesach. Załogi mierzył się z próbami Olszyniec-Zagórz (10,95 km), Rzeczka-Kamionki (13,24 km) oraz Rościszów – Michałkowa Górna (16,85 km).
Wróblewski z Wróblem rozpoczęli dzień od trzeciego czasu. Na kolejnej próbie byli już na drugim miejscu, a pętlę zakończyli najlepszym rezultatem. Nie mogli jednak mówić o bezpiecznej przewadze. Mimo że nie oddali prowadzenia to najgroźniejsi rywale tracili tylko dziewięć sekund.
Niewielka przewaga oznaczała, że na ostatnich odcinkach trzeba było wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Na pierwszych dwóch próbach Wróblewski popisał się drugim rezultatem, ale na zamykającym walkę Power Stage ponownie był najlepszy i wygrał pierwszą w karierze rundę RSMP. Co więcej uczynił to prowadząc od startu do mety i zdobywając komplet punktów. Na mecie najgroźniejsi rywale stracili 6,4 sekundy.