Monza zyskuje na popularności Formuły 1
Popularność królowej sportów motorowych, po przejęciu jej przez amerykańskich właścicieli, rośnie z roku na rok. Korzystają również na tym organizatorzy poszczególnych rund. To w połączeniu z faktem, że Charles Leclerc, kierowca Ferrari, walczy o mistrzostwo świata, sprawia, że w tym roku włoski tor odwiedzi rekordowa liczba Tifosi.
– Wciąż rozbudowujemy tymczasowe trybuny, by nikogo nie pominąć. Liczby dotyczące Grand Prix Włoch są już wyjątkowe. Spodziewamy się, że w trakcie weekendu pojawi się na torze 320 tysięcy widzów. Takich liczb nigdy nie widzieliśmy – mówił Angelo Sticchi Damiani, prezes włoskiego związku motorowego.
Czytaj też: Nowe BMW zaprezentowane! Pod maską silnik V8!
Wyścig na stulecie
Tegoroczna rywalizacja we włoskiej Monzy ma również dodatkowy smaczek. Pierwszy raz kierowcy ścigali się na włoskim obiekcie w 1922 roku, czyli dokładnie sto lat temu.
Jubileusz ten będą chcieli godnie świętować kierowcy Ferrari, którzy w tym roku prezentują świetną formę. Nie da się jednak tego powiedzieć o zespole. Kolejne błędy taktyczne oraz awarie sprawiły, że Charles Leclerc traci do prowadzącego w mistrzostwach świata Maxa Verstappena 63 punkty. Carlos Sainz jest czwarty, 89 punktów za Holendrem. W stawce zespołów Ferrari znajduje się 82 punkty za Red Bullem.
Tifosi ostatni raz mogli świętować triumf swojego kierowcy w 2019 roku. Wówczas Charles Leclerc w barwach Ferrari zostawił za sobą Valtteriego Bottasa i Lewisa Hamiltona. Kierowca z Monako przerwał blisko dziesięcioletni czas oczekiwania fanów na triumf Ferrari. Wcześniej dokonał tego Fernando Alonso, który był najlepszy w 2010 roku. Podium uzupełnili wtedy Jenson Button z McLarena i drugi kierowca Ferrari: Felipe Massa.
W przeszłości Ferrari wygrywało dziewiętnaście wyścigów Formuły 1 w Monzy. Drugi w klasyfikacji wszech czasów McLaren, otwierał zwycięskiego szampana jedenaście razy. Wśród dostawców silników Ferrari może pochwalić się dwudziestoma zwycięstwami. Drugi Mercedes ma trzynaście zwycięstw.