W obliczu odwołania Spa Rally finał FIA ERC zostanie zorganizowany podczas Rajdu Wysp Kanaryjskich. Co więcej zgodnie z regulaminem mistrzostw do końcowego rezultatu w klasyfikacji generalnej zalicza się maksymalnie pięć wyników. Oznacza to, że żaden kierowca nie będzie mógł wykreślić najsłabszego rezultatu.
Rosjanin w tym sezonie zgromadził 116 punktów i przed hiszpańską batalią ma 27 punktów przewagi nad Oliverem Solbergiem. Gregoire Munster traci do lidera 33 punkty. Wspomniana trójka jako jedyna zachowała szanse na końcowy triumf. Czwarty Efren Llarena traci już 66 punktów, a do zdobycia pozostaje 40 oczek.
Łukjaniuk jest w bardzo komfortowej sytuacji. Nawet jeśli któryś z rywali zdobędzie maksymalną liczbę punktów Rosjaninowi niewielka zdobycz wystarczy do wywalczenia tytułu. Jeśli Munster wywiezie z Kanarów 40 punktów, Łukjaniukowi wystarczy siedem punktów. Można je zdobyć np. za dziesiąte miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu. Jeśli 40 punktów wywalczy Solberg, Rosjanin będzie potrzebował 13 punktów. Te można dopisać do swojego dorobku po np. siódmym miejscu w klasyfikacji generalnej.
O co walczy Marczyk?
Mikołaj Marczyk w tym roku wywalczył jak na razie 35 punktów i ma matematyczne szanse na maksymalnie czwarte miejsce. Do czwartego Efrena Llareny i piątego Craiga Breena kierowca ORLEN Team ma nieco większe straty, ale z pewnością w jego zasięgu są Norbert Herczig i Erik Cais, do których traci punkt. Tyle samo punktów co Polak zgromadził Andreas Mikkelsen, a dwa mniej ma Ivan Ares.