Lappi dachował, ale nic sobie z tego nie zrobił! Gnał ponad 100 km/h bez przedniej szyby!

Esapekka Lappi, który walczył o zwycięstwo w Rajdzie Finlandii, nic nie zrobił sobie z dachowania na jednym z odcinków specjalnych i uszkodzonym autem dotarł do mety klasycznej rundy mistrzostw świata.

Lappi dachował, ale nic sobie z tego nie zrobił! Gnał ponad 100 km/h bez przedniej szyby!
Podaj dalej

Lappi walczył o zwycięstwo

Fin, który w tym roku zalicza ograniczony program startów pierwszego dnia jak równy z równym walczył o triumf z reprezentującym Hyundaia Ottem Tanakiem. Podczas drugiego etapu, gdy nad trasami pojawił się opady deszczu kierowca Toyoty nieco stracił, ale nadal liczył się w walce o podium.

Na przedostatnim odcinku imprezy Lappi popełnił błąd i dachował swoją Toyotą GR Yaris Rally1. Uszkodzenia auta na szczęście okazały się na tyle niegroźne, że Fin mógł kontynuować rywalizację. Co więcej na kończącym imprezę Power Stage mimo jazdy bez przedniej szyby zdołał uzyskać dziesiąty czas. Do najszybszego stracił zaledwie 13,1 sekundy.

Czytaj też: Wicemistrz olimpijski jechał na podwójnym gazie! Dostał najwyższą karę w historii!

Dobrze jest być na mecie. Po wielu pechowych sytuacjach, w niedzielę mieliśmy szczęście, że mogliśmy po dachowaniu jechać dalej. To było ogromne zaskoczenie. Zakręt znam bardzo dobrze. Na pierwszym przejeździe zauważyłem, że jest miejsce z którego można skorzystać. Na drugim pojawiła się ogromna koleina, która spowodowała, że samochód natychmiastowo obrócił się na dach. Na szczęście to Rajd Tysiąca Jezior i mogliśmy uzupełnić poziom wody – mówił Lappi.

– Udało nam się naprawić każdą usterkę i dojechaliśmy na Power Stage. Przy pierwszym przyspieszeniu odpadła spora część dachu. W samochodzie pojawiło się sporo wiatru i hałas. Było trochę za dużo akcji jak na jeden rajd. Mam mieszane uczucia, ale cieszę się, że jestem na podium – dodał.

Rovanpera znów zachwyca

Najwyżej sklasyfikowanym kierowcą Toyoty został Kalle Rovanpera, który wywalczył drugie miejsce. Fin pierwszego dnia rywalizacji musiał przecierać trasę, ale w kolejnych pokazał swój niesamowity talent i możliwości.

W ten weekend walka była trudna. Myślę jednak, że możemy być szczęśliwi. W niedzielę rano zrozumieliśmy, że nie dogonię Otta i nie podejmowałem zbędnego ryzyka. Starałem się być blisko i dopasować do jego tempa. Zaatakowaliśmy na Power Stage i zdobyliśmy pięć punktów. Oczywiście chciałbym wygrać u siebie, ale myślę, że możemy być dumni z tego, co zrobiliśmy. Nadal zwiększamy przewagę punktową – komentował Rovanpera.

Przeczytaj również