Hołowczyc w kultowej imprezie
W tym roku Baja Poland odbyła się już po raz piętnasty, a dwunasty raz jako zawody o międzynarodowej randze. Tegoroczna edycja była przede wszystkim piątą z ośmiu rund Pucharu Świata FIA w Rajdach Terenowych Baja. Impreza stanowiła również siómą odsłonę rywalizacji w Mistrzostwach FIA Strefy Europy Centralnej w Rajdach Terenowych (FIA CEZ) oraz czwartą rundę mistrzostw Polski i mistrzostw Czech. Ponadto, na bezdrożach województwa zachodniopomorskiego zmierzyli się też uczestnicy Rajdowego Pucharu Polski Samochodów Terenowych, dla których były to czwarte w tym roku zawody.
Nie zabrakło również motocyklistów i quadowców walczących o punkty w ramach czwartej rundy Mistrzostw Polski w Rajdach Baja i czwartej rundy Pucharu Polski w Rajdach Baja, a także załóg bez licencji sportu samochodowego, które pokonały trasę zawodów z cyklu Adventure Pucharu Polski Samochodów Terenowych.
Organizatorzy Columna Medica Baja Poland 2023 przygotowali trasę o długości 656,24 km, z czego 387,2 km stanowił dystans pięciu odcinków specjalnych. W piątkowe popołudnie zawodnicy ścigali się na prologu w Szczecinie (5,8 km), w sobotę rozegrano kluczowy dla losów rywalizacji, pokonywany dwukrotnie oes (160 km) na poligonie w Drawsku Pomorskim, a w niedzielę, podczas finałowego etapu załogi dwukrotnie mierzyły się z próbą wiodącą z Gminy Dobra do Szczecina (30,7 km). Choć, przez cały weekend zawodnikom towarzyszyła stabilna, bezdeszczowa pogoda, to na trasie nie brakowało rozległych, głębokich kałuż, a także zabłoconych i śliskich partii. Do rywalizacji przystąpiło łącznie 64 załogi w samochodach i 16 kierowców quadów i motocykli. W sumie na listach startowych widniały nazwiska 147 uczestników.
Hołowczyc śrubuje rekord
Najlepiej rywalizację w Columna Medica Baja Poland 2023 rozpoczęli absolutni faworyci imprezy – Krzysztof Hołowczyc i Łukasz Kurzeja (MINI John Cooper Works Rally), którzy zwyciężyli na otwierającym zmagania prologu w Szczecinie. Z drugim czasem tę próbę ukończyli Michał i Julita Małuszyńscy (MINI John Cooper Works Rally, +8,2 s), a trzeci rezultat należał do brazylijsko-portugalskiego duetu Cristiano de Sousa Batista/Fausto Miguel de Almedia da Mota (BRP Can-Am Maverick XRS Turbo RR, +19 s).
Sobotni etap Columna Medica Baja Poland składał się z dwóch przejazdów odcinka specjalnego wytyczonego na Poligonie Drawskim. 160-kilometrowa próba jak zwykle była wyzwaniem dla zawodników, którzy zgodnie podkreślali jej zróżnicowaną charakterystykę i to jak łatwo popełnić tu błąd w nawigacji, który może przekreślić szanse na dobry wynik.
Oba starcia w Drawsku Pomorskim zapisali na swoje konto Hołowczyc i Kurzeja, choć na ostatnich 80 kilometrach drugiego przejazdu drżeli o to czy dojadą do mety, po tym jak w ich MINI spadła gumowa osłona jednej z półosi.
Ostatecznie Olsztynianin ukończył etap i przed finałowym dniem rywalizacji miał już ponad 8,5 minuty przewagi nad rywalami. Drugie czasy na trasie wytyczonej na poligonie dwukrotnie notowali Małuszyńscy. Włodzimierz Grajek i Dominik Jazic (Toyota Hilux) obronili trzecią pozycję po OS 2, ale na OS 3 musieli uznać wyższość duetu Al Thefiri/Vidal Montijano, który strącił Polaków na czwarte miejsce w klasyfikacji Pucharu Świata.
W niedzielę Hołek nie zwolnił tempa i był najszybszy także na obu przejazdach próby z Gminy Dobra do Szczecina (30,7 km). Z kompletem wygranych odcinków specjalnych olsztynianin po raz dziewiąty zwyciężył w Baja Poland. Na drugim miejscu finiszowali Michał i Julita Małuszyńscy (+9:57,1 s), a trzecią pozycję do mety dowieźli Al Thefiri i Vidal Montijano (+22:23,7 s), najlepsi w grupie T3. W czołowej piątce klasyfikacji Pucharu Świata znaleźli się także Grajek i Jazic (+23:53,5 s) oraz Brazylijczyk Otavio Sousa Leite, którego pilotował Joao Filipe Ferreira Miranda (Can-Am Maverick X3, +33:43,5 s).
Puchar za zwycięstwo w grupie T4 na Wałach Chrobrego w Szczecinie odebrali Cristiano de Sousa Batista i Fausto Miguel de Almeida da Mota (BRP Can-Am Maverick XRS Turbo RR).
– Dziewiąte zwycięstwo to coś niesamowitego, bo to kawał ciężkiego rajdu. Parę razy się o tym przekonaliśmy, bo też zdarzało się nam nie dotrzeć do mety. W tym roku również nie mogliśmy być tego pewni. Wydawało się, że półoś bez gumowej osłony nie ma prawa wytrzymać 80 kilometrów ścigania w piachu i błocie, a jednak auto dało radę. Cieszę się z pracy nad ustawieniami samochodu, jaką tu wykonaliśmy. Nasze MINI jest coraz lepsze. Wiemy też co jeszcze jest do poprawienia, a to ważne w kontekście nadchodzącego Rajdu Dakar. Czuję, że szczęście do mnie wraca i nie opuści mnie również na Dakarze – podsumował występ Hołowczyc.