F1 na wodzie z polskim zawodnikiem. Będziemy świętować mistrzostwo?

Bartek Marszałek, który na początku zeszłego roku dołączył do ORLEN Team zaliczy w tym roku sezon w motorowodnej Formule 1. Czy czekają nas emocje porównywalne z występami w F1 Roberta Kubicy?

F1 na wodzie z polskim zawodnikiem. Będziemy świętować mistrzostwo?
Podaj dalej

F1 H20. Czym jest?

Łukasz Łuniewski: – Sezon 2020 motorowodnej Formuły 1 niestety został odwołany, ale wielkimi krokami zbliżamy się do tegorocznej rywalizacji. W Polsce mało osób interesuje się tym pasjonującym sportem, więc może na start zapytam. Czym jest motorowodna Formuła 1?

Bartłomiej Marszałek: – To seria wzorowana na samochodowej Formule 1. Format weekendu i wyścigi są bardzo zbliżone. Podobnie jest z zasadami. Suma punktów wywalczonych w poszczególnych rundach wyłania mistrzów świata wśród kierowców i zespołów. Każda z ekip wystawia dwie łodzie. Wyścigi Grand Prix rozgrywane są w Europie i Azji. Łodzie to kompozytowe maszyny ważące 500 kg i mające 450 KM mocy. Przyspieszają do 100 km/h w 2.5 sekundy, a prędkość maksymalna przy której wykonujemy ostre zakręty sięga 235 km/h.

Przygotowania i sezon 2021

ŁŁ: Sezon 2020 się nie odbył, więc czy wykorzystałeś ten czas jako jeden wielki okres przygotowawczy, czy była to chwila odpoczynku? Jak wyglądały przygotowania do tegorocznych zmagań?

BM: – Nie zmarnowałem żadnego dnia. Przygotowania nadal trwają. Ten sport wiąże się z tym, że kwestie logistyczne zabierają nam sprzęt na większą część roku. W „normalnym” sezonie łódź w Polsce mam przez miesiąc. Teraz miałem czas na dokonanie wielu modyfikacji, o których marzyłem. Wcześniej nie mieliśmy takich możliwości. Zmiany dotyczą m.in. konstrukcji silnika. Z pomocą inżynierów i fachowców działamy w każdym aspekcie i staram się wszystko nadzorować. Teraz czekamy aż lód stopnieje i będziemy testować nasze rozwiązania.

Łódź wykonana jest z kompozytów, głównie karbonu, kevlaru i żywicy epoksydowej. Dokonaliśmy wielu zmian, które wymagały profesjonalnego sprzętu. Wcześniej nie byłem w stanie tego zrobić „w plenerze”. Każdy element został poprawiony. Chcę to przetestować i już nie mogę doczekać się walki z rywalami. Treningi to jedno, ale walka z przeciwnikami to inny świat, którego zaczyna mi trochę brakować w codziennym życiu. 2021 rok zapowiada się normalnie dla naszego sportu i oby wszystkie deklaracje był zrealizowane.

ŁŁ: – Czy mamy już potwierdzone, że sezon 2021 na pewno się odbędzie? Organizatorzy mają w razie problemów jakiś plan awaryjny?

BM: – Plan awaryjny już jest wdrożony. Ogromnym plusem naszej rywalizacji był fakt, że nie byliśmy odgrodzeni od kibiców. Wstęp był wolny i zbiorniki wodne w centrach miast gromadziły tłumy kibiców. W czasach pandemii największy plus stał się największa wadą. Ciężko jest nas odseparować. W Formule 1 wystarczy zamknąć tor dla kibiców i nie będzie problemów. Nam pandemia uniemożliwiła rozgrywanie wyścigów. W tym sezonie pojawi się kilka nowych miejsc, które będą mniej dostępne dla kibiców. Pierwszy wyścig zaplanowano w połowie maja we Włoszech. Promotor potwierdził mi w rozmowie, że włoscy organizatorzy są zdeterminowani i gotowi na przygotowanie rundy. Mamy cały protokół, który określa zachowania członków zespołów w trakcie wyścigowego weekendu.

Popularność serii

ŁŁ: – W Polsce ten sport nie jest bardzo popularny, ale czy są na świecie miejsca, gdzie jest to dyscyplina narodowa, albo jest w czołówce popularności?

BM: – Na pewno w krajach arabskich sport ten ma mocną pozycję. Zjednoczone Emiraty Arabskie mają dwa zespoły w stawce. Również Chiny są silne. Wszystkie zawody są tam transmitowane i mają mocną ekipę. W Europie Skandynawowie mają zawodników niemal w każdej klasie. Ogromnym plusem jest, że seria od wielu lat ma profesjonalną relację telewizyjną. Również Polska dołączy do grona, gdzie wodna F1 będzie pokazywana. Nastąpiłoby to już w zeszłym roku, ale pojawiła się pandemia. Media są wiatrem w żagle dla popularyzacji dyscypliny. Dodatkowo, gdy mamy rodaka, który może zapewnić solidne wyniki, mamy wszystkie składniki do stworzenia dobrego koktajlu, który powinien smakować wszystkim.

Łódki nie są tak powszechne jak auta i w Polsce nie ma jeszcze wielu kibiców, ale są rejony świata, gdzie jest on niezwykle popularny. Mam nadzieję, że u nas to się zmieni, zwłaszcza za sprawą moich występów. Mam coraz lepsze wyniki i nie zamierzam na tym poprzestawać. Chcę się rozwijać i być jeszcze lepszy. Wszystko co najlepsze jest przede mną. Nie chcę rzucać żadnych deklaracji, ale jestem mocno zmotywowany. Mam również doświadczenie w tym sporcie, zarówno w kwestiach organizacyjnych, jak i jako zawodnik. Chcę to wykorzystać tak mocno jak tylko mogę.

Przez wiele lat inwestowałem wiele własnych środków w organizowanie wszystkiego. Poza tym, że jestem zawodnikiem, poznałem ten sport od kuchni zarządzając zespołem, planem modyfikacji oraz sprzętem. Stronę menedżersko-telewizyjną poznałem od podszewki. Teraz mam solidnego partnera w postaci PKN ORLEN. Wspólnie mogliśmy ułożyć świetną strategię. Jestem im za to ogromnie wdzięczny. Widzę jakie mają podejście do tej dyscypliny i ogólnie motorsportu. Wiem, że jestem w dobrych rękach.

To będzie dla mnie dziesiąty sezon. Zaczynałem z bardzo niskiego pułapu ze względu na granice finansowe i doświadczenie. To bardzo hermetyczne grono specjalistów i inżynierów. Ludzie zarabiają pracując na wyłączność dla najlepszych. Ja chcąc nie chcąc musiałem w wielu aspektach działać sam. Teraz to wychodzi na plus. Jedynie Polacy pracują przy mojej łodzi. To polska myśl techniczna i praca rodaka w kokpicie. Nie odstajemy od najlepszych, a ostatni wyścig zakończyłem na podium. Tam nie trafia się przez przypadek. To lata nauki organizacji i prowadzenia łodzi. Niektórym wydaje się, że mamy tylko gaz i kierownicę, ale jazda jest dużo bardziej skompilowana. Jest wiele zmiennych, które trzeba dostosowywać na bieżąco. Mamy m.in. system zmieniający kąt położenia silnika. W skrócie działa on tak, że na szybkich prostych partiach pozwala łodzi niemal unosić się nad wodą. Jeśli tylko delikatnie przesadzimy kibice mogą oglądać efektowny wystrzał w powietrze, który dla zawodnika jest niezwykle niebezpieczny. Sport miesza pływanie, jeżdżenie i latanie. To pomieszanie żywiołów sprawia, że czerpię z tego ogromną satysfakcję.

 

ŁŁ: – Wróćmy jeszcze na chwilę do kwestii technicznych. Wspomniałeś, że to bardzo hermetyczne środowisko, ale czy w związku z tym jest jak w Formule 1, gdzie o sukcesie bardziej decyduje sprzęt niż człowiek. Czy tutaj jednak kierowca jest ważniejszy?

BM: – To częste pytanie, które zadają dziennikarze z całego świata. To nie jest tylko moja opinia, ale wydaje mi się, że dużo więcej zależy od człowieka. Oczywiście współczesne komputery są w stanie zasymulować wszystko i część ekip ma symulatory. Woda jest jednak niezwykle nieprzewidywalna i zmienna. Jest podatna na podmuchy wiatru. Jazda „zderzak w zderzak” nie jest możliwa. Łódź od razu byłaby wystrzelona w powietrze. Dodatkowo nic nie widać. Przypomina to wyścig F1 rozgrywany w ulewnym deszczu.

W skali całości 20% zależy od pojazdu, reszta to umiejętności zawodnika. Gdyby lider miał wystartować w kolejnym wyścigu najsłabszą łodzią, mógłby mieć problem z wygraniem, ale realnie walczyłby o podium. Zwłaszcza, gdy będzie prezentował ofensywne nastawienie. Bardzo ważne jest prawidłowe pokonanie zakrętów. Wbijamy się w taflę wody z prędkością 200 km/h i jesteśmy w stanie zawrócić niemal w miejscu. Musisz przykleić łódź na tyle umiejętnie, by nie stracić prędkości. Obserwuję to nawet dublując rywali. Na prostej mamy podobne prędkości, ale po wyjściu z zakrętu widzę jak zostają daleko w tyle.

Tata – wzór do naśladowania

ŁŁ: – Rozumiem, że starty w motorowodnej rywalizacji to również kwestia genów. Chcesz dążyć do sukcesów, które odnosił Twój tato?

BM: – Marzę o tym! To całe moje życie. Wychowałem się w atmosferze wyścigów. Widziałem i dobre i te mniej kolorowe strony. Pamiętam jak wieszano mu na szyję medale i grano polski hymn, ale również to jak tata płacił cenę za to, co robił i wielokrotnie lądował w szpitalu po ciężkich wypadkach. Jako dziecko poznałem ten sport bardzo dobrze. Tata jest dla mnie największą inspiracją i wzorem. Nie tylko w sporcie, ale także w normalnym życiu. Podchodzi do wszystkiego zero-jedynkowo. Jest też bardzo skromny. Urzeka mnie to i staram się podążać jego śladami. Czasy jednak się zmieniły. Sam powtarza to widząc jak ten sport wygląda teraz.

Historia naszych startów jest bardzo podobna. Sami koordynowaliśmy większość spraw. Dzięki mnie nasze nazwisko nadal pojawia się na całym świecie odmieniane w różnych językach. To dla mnie zaszczyt, że mogę kontynuować to dzieło. Nie czuję jednak presji wyników. Nie możemy ich bezpośrednio porównywać. Czasy były inne. Na pewno jednak odnajduję w sobie jego cechy. Nigdy tego nie mówiłem, ale gdy podczas wyścigu jest trudniejsza partia albo jedziemy na dużej fali, to mózg i rozsądek podpowiada, by odjąć gaz. Ja podświadomie mówię sobie jednak, że tata nie odpuszczał i trzymam gaz do końca. Motywuje mnie to i dodaje odwagi. Teraz jest dla mnie największą inspiracją, kibicem i doradcą. Jego wiedza jest niezwykle ważna, zarówno techniczna, jak i w kwestii prowadzenia łodzi. To małe niuanse, które dla kogoś mogą być mało znaczące, ale mi bardzo pomagają.

Cele na 2021

ŁŁ: – Na koniec 2021 będę zadowolony jeśli…

BM: – Świat wróci do normy i odetchniemy po tym wszystkim, co nas spotkało i czego nikt nie przewidział. To najważniejsze. Dodatkowo sportowo wierzę, że nie ma cudów i tak jak tata jestem zero-jedynkowy. Konsekwentna praca i wytrwałość przyniesie swoje efekty. Liczę też na odrobinę szczęścia, które przydaje się każdemu. Jest jak sól, która doprawia świetną potrawę. Wiem jednak, że najwięcej zależy od nas. Nie czekam na zbawienie, zakasam rękawy i biorę się ostro do pracy. Po kilku dobrych wyścigach i sezonie na pewno będę zadowolony. Chciałbym też widzieć uśmiechnięte twarze moich rodaków bez maseczek :).

Przeczytaj również