Dakar 2023 – waga ciężka dla Polaka
Środowa rywalizacja zaczęła się od mierzącej ponad pół tysiąca kilometrów dojazdówki na nieco ponad stukilometrowy odcinek specjalny. Składająca się głównie z wydm próba z pewnością nie należała do najłatwiejszych i tylko prawdziwe lisy pustyni pokonały trasę bez strat.
Z walką na wydmach najlepiej poradził sobie Pascal de Baar, który w swoim Renault C460 wiezie Marcina Krugera i Stefana Slootjesa. Holendersko-polska załoga była o 22 sekundy lepszy od ekipy Mitchela van den Brinka. Etapowe podium uzupełnił drugi z Polaków: Darek Rodewald, który z Janusem van Kasterenem i Marcelem Snijdersem stracili do triumfatorów minutę i dwanaście sekund. Bartłomiej Boba jadący z Tomasem Vratnym stracił dziś blisko godzinę.
Darek Rodewald ze swoimi kolegami wskoczyli na fotele liderów w klasyfikacji ciężarówek. Załoga ma blisko 23 minuty zapasu nad najgroźniejszymi rywalami. Bartłomiej Boba jest ósmy ze stratą ponad dziesięciu godzin. Marcin Kruger po problemach na początku rywalizacji traci ponad 28 godzin.
Goczałowie walczą na sekundy
W klasie T4 polscy kibice emocjonują się bojem klanu Goczałów, którzy mają szansę na dublet w tegorocznym Dakarze. Na dzisiejszym etapie najlepszy z zespołu był Marek Goczał, który był drugi. Do triumfatora: Gerarda Farresa Guella stracił 55 sekund. Trzecim czasem popisał się Eryk Goczał, który od najlepszego był wolniejszy o minutę i osiem sekund. Michał Goczał znalazł się dziś poza czołową dziesiątką mimo straty zaledwie siedmiu minut i 23 sekund.
Liderem po etapie pozostał Rokas Baciuska. Litwin ma już jednak tylko trzy minuty i 40 sekund przewagi nad Erykiem Goczałem, liderem klasyfikacji debiutantów. Trzeci Gerard Farres Guell traci sześć minut i 47 sekund. Tuż za podium znajduje się Marek Goczał. Do czołowej trójki brakuje mu blisko pięć minut. Michał Goczał ze stratą blisko czterech godzin zamyka czołową dziesiątkę.
Przygoński w gazie
Kuba Przygoński kolejny raz pokazał się ze świetnej strony i dziś uzyskał szósty czas, sześć minut i czternaście sekund za triumfatorem. Martin Prokop kolejny raz znalazł się w drugiej dziesiątce, a dokładniej na trzynastej pozycji. Bezproblemowa jazda pozwala Czechowi na utrzymanie siódmej pozycji. Co więcej do wyrównania życiowego wyniku jakim jest szósta pozycja brakuje mu tylko niecałych pięciu minut. Strata do najniższego stopnia wirtualnego podium to ponad godzina i trzynaście minut.