Przypomnijmy, że Kimi Raikkonen przekroczył linię mety wyścigu w Imoli jako dziewiąty. Niestety sędziowie nałożyli na Fina karę 30 sekund, która wypchnęła go z czołowej dziesiątki wyścigu. Raikkonen w trakcie trwania wyścigu obrócił się jadąc za samochodem bezpieczeństwa. Stracił dwie pozycje i nie chcąc ryzykować postanowił pozostać na swoim miejscu. Zgodnie z regulaminem powinien je odzyskać do momentu przekroczenia pierwszej linii samochodu bezpieczeństwa lub zjechać do alei serwisowej.
– Świetnie było odzyskać tempo, a zdobycie punktów startując z P16 byłoby świetną historią. Warunki były bardzo trudne, a tor śliski. Łatwo było o błąd. Mieliśmy dobry początek. Po czerwonej fladze mieliśmy więcej problemów, ale udało nam się wykorzystać układ toru na naszą korzyść i zatrzymałem innych za sobą. Dojechałem dziewiąty. Niestety otrzymaliśmy karę, która sprawia, że nie mamy nic. Pozostają nam jedynie dobre nastroje po pokazaniu naszej wydajności. Walczyliśmy o punkty w dwóch wyścigach z rzędu i mamy nadzieję, że będziemy mogli się jeszcze poprawić – komentował Raikkonen.
Wymuszony pit stop Giovinazziego
Pecha miał również Antonio Giovinazzi, który w pewnym momencie wyścigu również znajdował się w czołowej dziesiątce. W aucie Włocha pojawiły się jednak problemy z hamulcami po tym, gdy obcy element utknął w prawym tylnym zawieszeniu. Dodatkowy pit stop zepchnął go na czternaste miejsce.
– Mieliśmy fantastyczny wyścig i ostatecznie pokazaliśmy nasz wyścigowy potencjał. Warunki na początku były bardzo trudne. Przypominały Hockenheim z 2019 roku. Widoczność była bardzo słaba. Razem z Kimim jechaliśmy po punkty, ale mieliśmy problem z hamulcem, co wymagało dodatkowego pit stopu. Koncentruję się na pozytywach. Mamy dobry samochód i możemy walczyć o miejsca w pierwszej dziesiątce. Miejmy nadzieję, że w przyszłości szczęście bardziej nam dopisze i otrzymamy nagrody, na które zasługujemy – mówił Giovinazzi.