Rosjanin na początku czwartej rundy mistrzostw Europy walczył z Andreasem Mikkelsenem i wymieniał z Norwegiem ciosy na każdym oesie. Cała praca poszła jednak na marne, gdy po błędzie pilota i zbyt szybkim wjeździe na punkt kontroli czasu, Rosjanie otrzymali pięć minut kary. Na pocieszenie byłemu mistrzowi Europy pozostał triumf w drugim etapie zmagań. Gdyby od czasu Łukjaniuka odjąć nałożoną karę byłby o 6,5 sekundy lepszy od zwycięzcy.
Czytaj też: Polski zespół blisko mistrzostwa Europy. Ken Torn wygrywa na Węgrzech
– Muszę trochę opanować złość, ponieważ czasami wariuję, gdy coś idzie nie tak. Jestem zdenerwowany moją reakcję. Muszę być spokojniejszy dla ludzi i delikatniej podchodzić do takich sytuacji. Chcę wszystko kontrolować, ale nie jestem w stanie. Jestem perfekcjonistą i nawet drobne rzeczy doprowadzają mnie do szału. W przyszłości będę nad tym pracował – mówił Łukjaniuk.
– Staram się koncentrować na pozytywach. Na tym rajdzie nie tak powinno być. Nie chcę czerpać przyjemności z problemów innych, ale z powodu kłopotów Olivera w mistrzostwach sytuacja nie wygląda źle. Byłoby bardziej nerwowo, gdyby znalazł się w czołowej trójce. Już uspokoiłem się. Nie da się długo trzymać nerwów w sobie. Musimy dokończyć pracę, którą mamy do zrobienia – dodał.
Na dwa rajdy przed końcem sezonu Łukjaniuk ma 27 punktów przewagi nad Oliverem Solbergiem. Rosjanin może zapewnić sobie tytuł już podczas Rajdu Wysp Kanaryjskich. Od końcowego rezultatu odejmowany będzie jeden najsłabszy występ. Obok wspomnianej dwójki matematyczne szanse na tytuł ma jeszcze Gregorie Munster, Efren Llarena i Craig Breen.