Decyzję producenta potwierdził sam prezes zarządu spółki Maruti Suzuki India Limited, R.C. Bhargava. To efekt wprowadzenia nowych, bardzo restrykcyjnych dla tego rynku norm emisji spalin.
Limity z Paryża
Rząd Indii zatwierdził przejście ze standardu Barath 4 od razu na poziom 6 (regulacje zbliżone do Euro 6). Normy wymuszają 80% redukcję cząstek stałych oraz prawie 70% zmniejszenie emisji tlenków azotu. Paliwo dystrybuowane na stacjach będzie zawierać 10 ppm siarki zamiast 50.
Jest to realizacja wymagań przyjętych w ramach tzw. porozumienia paryskiego w sprawie klimatu. W rankingu miast o najwyższych poziomach zanieczyszczeń pyłowych na świecie, 11 z 12 pierwszych metropolii znajduje się w Indiach. Niechlubnymi liderami zestawienia są Kanpur i Faridabad (stężenie pyłu PM2.5 ponad 170µg/m3).
Brutalna rzeczywistość
Według raportów dostosowanie silników benzynowych do nowych wymagań nie będzie kłopotliwe. Jednak spełnienie norm emisyjnych przez silniki wysokoprężne wymagałoby inwestycji 80 000 rupii (ponad 6300 zł), co jest poza zasięgiem finansowym znaczącej części społeczeństwa.
W Indiach, które zamieszkuje ponad miliard ludności dominują niewielkie samochody. Nadwozia krótsze niż 4 metry mają ulgę podatkową. Jednak w przypadku tak małych samochodów implementacja tam filtra cząstek stałych jest bardzo trudna, a czasami niemożliwa.
Diesle jeszcze mają szansę
Maruti Suzuki, które odpowiada za ponad 50% sprzedaży samochodów osobowych w Indiach zamierza poczekać na reakcję lokalnego rynku. Jeżeli badania pokażą, że w tym kraju wciąż będzie duże zapotrzebowanie na diesle, producent nie wyklucza opracowania nowych silników dostosowanych do rygorystycznych norm.