Począwszy od roku 2018 kalendarz F1 składa się z 21 Grand Prix i w przyszłym sezonie nie zanosi się na zmiany.
Właściciele F1 – Liberty Media, dyskutowali z FIA o możliwości rozszerzenia czempionatu o kolejne wyścigi. Bardzo blisko dołączenia do rozgrywek było Grand Prix Miami, jednak ostatecznie imprezy nie udało się wprowadzić do sezonu 2019. Zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami, ostatecznym terminem zawarcia umowy i zakontraktowania Miami był 1 lipca 2018. Do podpisania dokumentów nie doszło a według nieoficjalnych informacji, powodem były zbyt wysokie stawki, jakie za prawo do organizacji wyścigu F1 zażądało Liberty Media.
Według właścicieli F1, wiele państw jest zainteresowanych organizacją Grand Prix. Najlepszym przykładem jest Dania, która od dłuższego czasu omawia możliwość organizacji rundy mistrzostw świata. Dzięki ostatnim dobrym wynikom Maxa Verstappena, również Holandia chce ponownie mieć swój wyścig w kalendarzu.
JeanTodt, szef FIA: W tej chwili myślę, że 21 to dobra liczba jednak jeśli w następnych latach ma zostać rozegranych 22 lub 23 Grand Prix, absolutnie nie mam z tym problemu. Uważam, że właściciel praw do F1 pracuje w tym kierunku bardzo dobrze. Oni naprawdę starają się jak najlepiej, aby zmodernizować Formułę 1 i promować ten wyjątkowy sport na całym świecie.
Dyrektor wykonawczy McLarena – Zak Brown, również skomentował plany rozszerzenia kalendarza o kolejne rundy.
Zak Brown, szef McLaren F1: Rozmowa o kalendarzu liczącym 22 lub 23 wyścigi to moim zdaniem kwestia kilku lat. Jeśli jednak włączymy do grafika dwa lub trzy Grand Prix np. takie jak Miami lub Nowy Jork, i kolejny wyścig w Azji to z pewnością zainteresują się tym nasi partnerzy. To jest bardzo szeroki rynek. Pewnie USA i Azja byliby tym bardzo mocno zainteresowani.
Dziennikarz Christian Sylt, który zajmuje się ekonomiczną stroną Formuły 1 ujawnił, że na początku tego roku, Liberty Media podpisało umowę na wynajęcie biur w Nowym Jorku, w celu koordynacji działań mających związek z organizacją Grand Prix Nowego Jorku w 2019 roku. Jednak obecnie wydaje się, że szansa na organizację wyścigu rangi F1 w tym kultowym mieście bardzo mocno się oddaliła.
Do tematu Grand Prix Nowego Jorku ustosunkował się także Dyrektor ds. Zarządzania Prawami Komercyjnymi w F1 – Sean Bratches.
Sean Bratches, PR Liberty Media: Być może będziemy potrzebować trochę czasu na zmianę myślenia wśród ludzi zarządzających tym miastem, zanim zrobimy tu wielką imprezę rangi wyścigu F1. Oni nie są na to przygotowani.
Formuła 1 mimo wszystko nadal ma Nowy Jork w swoich planach. Podobno grupa fanów F1 w 9 milionowym mieście jest większa niż w Polsce, Czechach, Słowacji i Łotwie razem wziętych. Cóż, z taką ilością kibiców nie można się nie liczyć.