Lepiej zapomnijcie o "pięknych kobietach i szybkich samochodach"

Nie wiem, czy nowi włodarze Formuły 1 robią wszystko, co w ich mocy aby odstraszyć wieloletnich fanów i przypadkiem nie ściągnąć do siebie nowych, ale jeśli faktycznie tak jest, to ostatnio wykonują swoją pracę na medal. I to przynajmniej złoty.

Lepiej zapomnijcie o „pięknych kobietach i szybkich samochodach”
Podaj dalej

Pod koniec stycznia, niecałe 2 miesiące przed rozpoczęciem Grand Prix Australii, dowiedzieliśmy się, że z pól startowych i ceremonii podium znikną grid girls – piękne hostessy towarzyszące sportom motorowym tak długo, jak towarzyszyła im przepustnica i lewarek zmiany biegów.

Piękne kobiety i szybkie samochody? Niebawem zadanie takiego pytania bardziej przypomni żart o kobiecie informatyku i śwince morskiej. Ani świnka, ani morska. Pamiętajmy jeszcze o tym zestawieniu kobiet i samochodów, bo nie upłynie dużo prądu w waszym elektrycznym badziewiu, zanim wszyscy zapomnimy jak to kiedyś wyglądało.

I broń boże nie mam nic do samochodów elektrycznych – to znak czasów, na który prędzej czy później wszyscy będziemy musieli się zgodzić. Nie da się jednak przyglądać z boku kastracji tego, co kochamy najbardziej. Detali, szczegółów.

Bo przecież w sportach motorowych nie o piękne kobiety chodzi, a o sportową rywalizację, walkę na śmierć i życie o dziesiąte części sekundy, ryk potężnych silników, przepalanie paliwa i zrywanie ostatnich fragmentów gumy z opon. Niestety, paczka jajogłowych ekologów miała inny pomysł na motorsport, a my bez większego sprzeciwu pozwoliliśmy wprowadzać im swoje żałosne pomysły.

Ale okej – globalne ocieplenie, emisje szkodliwych dla zdrowia trucizn, czy wreszcie ogromne ilości puszczanych przez krowy bąków – to wszystko jestem jeszcze w stanie zrozumieć, a przynajmniej staram się.

Od wczoraj jednak zachodzę w głowę komu przeszkadzały grid girls na polach startowych w Formule 1, czy to jakiejkolwiek innej serii? Tak, w MotoGP też dobierają się już do piękniejszej części naszego ukochanego sportu. Osobiście nie znam ani jednej osoby, której kiedykolwiek by to przeszkadzało.

Jaki będzie następny krok? Zakazać pięknym kobietom oglądania wyścigów z trybun? A może ubierzmy wszystkich w jednakowe, wyzute jakiegokolwiek seksapilu, elegancji, czy stylu mundurki? Wtedy nikt się nie obrazi.

Jedna z dziewcząt, która towarzyszyła w 2014 roku na torze Silverstone Kimiemu Raikkonenowi wspomina to jako jeden z najlepszych dni w swoim życiu. I dlaczego ktoś miałby się temu dziwić? Sam chętnie widziałbym się w takiej roli, ale zdaję sobie sprawę, że moja obecność na polach startowych raczej nie dodałaby całemu wydarzeniu animuszu, co najwyżej zamieniłaby ważną ceremonię w pośmiewisko.

Nie dość, że pani Chantel George, bo o niej mowa, znalazła się bliżej Formuły 1 niż będzie miał na to szansę przeciętny kibic, to jeszcze ma z Silverstone tonę zdjęć na Instagrama i zarobiła do tego pewnie niemałą sumkę. I jest szczęśliwa, wspominając dzień, w którym towarzyszyła mistrzowi świata.

Najśmieszniejsze jest jednak to, jak swoją decyzję tłumaczyło szefostwo Formuły 1. – Nie uważamy, by taka praktyka była odpowiednia dla Formuły 1 i jej fanów, zarówno nowych, jak i starych, na całym świecie. 

Przepraszam bardzo, ale to ja jestem (jeszcze) fanem i pozwolę się nie zgodzić. Podobnie jak nie zgadzam się z moim lekarzem, który twierdzi że wypicie jednej butelki wina dziennie źle wpływa na mój stan zdrowia. Tyle tylko, że mój lekarz dobrze mnie zna, widział wyniki badań i może mieć realne przesłanki do tego, co mówi.

A czym kierowali się szefowie F1? Trudno mi sobie to wyobrazić, jednak po wprowadzeniu ery silników hybrydowych, czy żenującego systemu Halo, wszystko wskazuje na to, że wypadłem spoza kręgu kibiców, jakich poszukują Ross Brawn i spółka. Nie wiem tylko, kto do tego kręgu ma należeć.

Sytuacja jest o tyle dziwna, że za panowania znienawidzonego Berniego Ecclestone’a do takiej sytuacji prawdopodobnie nigdy by nie doszło. Brytyjczyk miał swoje za uszami, ale miał też pewien zestaw zasad, których sztywno się trzymał. Dzisiejsza Formuła 1 traci swój kręgosłup, a porzucenie tradycji grid girls jest tylko jednym z przykładów.

Dziwnym trafem dobrze znane wszystkim kibicom motorsportu Monster Girls, jakby to ująć, mają się dobrze. W tym przypadku nikt nie sądzi, by ich obecność była dla fanów nieodpowiednia. Co więcej, gdy w zeszłym roku byłem po raz pierwszy na Rallycrossowych Mistrzostwach Świata na Łotwie, zobaczyłem jak dobrze można bawić się na torze wyścigowym.

W organizowanym w trakcie każdego weekendu WorldRX RIG RIOT bawią się kierowcy, starsi panowie, kobiety, dziewczyny…

Tagi: F1, grid girls

 

Przeczytaj również