Lamborghini wpadło w poważne tarapaty. Włoska firma sprzedaje za dużo samochodów

W zeszłym tygodniu Lamborghini pochwaliło się rekordowymi wynikami sprzedaży.

Lambo to marka, której rzecz jasna nie da się nie lubić. Wszyscy więc ucieszyliśmy się na wieści o dobrych wynikach sprzedażowych, które po dużym sukcesie Urusa mogłyby doprowadzić do wprowadzenia na rynek czwartego modelu w gamie włoskiej firmy.

Od momentu wprowadzenia na rynek Urusa (na początku roku 2018 – ależ ten czas leci :), Lamborghini sprzedało aż 2693 modele swojego super SUVa. Oznacza to wzrost aż o 96% w stosunku do tego samego okresu w zeszłym roku.

+96%!

To rewelacyjny wzrost i większość producentów samochodów sięgnęłoby głębiej, aby jeszcze poprawić te liczby. Problem jest jednak taki, że Lamborghini nie jest większością producentów.

Włosi robią samochody, o których ludzie marzą, a dzieciaki wieszają sobie ich plakaty w pokojach. To ekskluzywna marka i właśnie za to ją kochamy. Nawet najtańsze używane Lamborghini Gallardo pochłonie z naszego portfela około 300 000 zł. Za tę sumę moglibyśmy kupić dwa używane Maserati Granturismo.

Ze względu na tak dobre wyniki, Lamborghini jest na najlepszej drodze by w tym roku sprzedać ponad 8000 samochodów. Nie tylko byłby to rekord w historii firmy, ale także spory wzrost względem 5750 sprzedanych w roku 2018.

Dyrektor generalny firmy, Stefano Domenicali rozpoznał już problem, z jakim mierzy się Lamborghini. Te fantastyczne liczby oznaczają, że atrakcyjność marki i pożądanie jej samochodów może spaść, a to nie byłaby dobra informacja dla producenta superaut. W efekcie Lambo postanowiło ustanowić limit sprzedaży, który ustalono na 8000 samochodów rocznie.

Wszystko po to, by utrzymać prestiżowy status marki

Choć ustalony limit to wciąż duża liczba, pozwoli on na utrzymanie statusu pożądanych samochodów. Mimo to, Domenicali nie zamyka sobie żadnych drzwi. Jeśli marka kiedyś wypuści na rynek czwarty model w swoim portfolio, może zwiększyć limit.

Nie będzie to jednak hybrydowy supersamochodów. Z badań wynika, iż klienci Lambo nie wyrażają większego zainteresowania tego typu produktem. Z innych wieści napływających z Saint-Agata Bolognese dowiedzieliśmy się również, że Urus nie otrzyma pod maską V10 z Huracana ani V12 z Aventadora.

Lamborghini wpadło w poważne tarapaty. Włoska firma sprzedaje za dużo samochodów
Podaj dalej

Lambo to marka, której rzecz jasna nie da się nie lubić. Wszyscy więc ucieszyliśmy się na wieści o dobrych wynikach sprzedażowych, które po dużym sukcesie Urusa mogłyby doprowadzić do wprowadzenia na rynek czwartego modelu w gamie włoskiej firmy.

Od momentu wprowadzenia na rynek Urusa (na początku roku 2018 – ależ ten czas leci :), Lamborghini sprzedało aż 2693 modele swojego super SUVa. Oznacza to wzrost aż o 96% w stosunku do tego samego okresu w zeszłym roku.

+96%!

To rewelacyjny wzrost i większość producentów samochodów sięgnęłoby głębiej, aby jeszcze poprawić te liczby. Problem jest jednak taki, że Lamborghini nie jest większością producentów.

Włosi robią samochody, o których ludzie marzą, a dzieciaki wieszają sobie ich plakaty w pokojach. To ekskluzywna marka i właśnie za to ją kochamy. Nawet najtańsze używane Lamborghini Gallardo pochłonie z naszego portfela około 300 000 zł. Za tę sumę moglibyśmy kupić dwa używane Maserati Granturismo.

Ze względu na tak dobre wyniki, Lamborghini jest na najlepszej drodze by w tym roku sprzedać ponad 8000 samochodów. Nie tylko byłby to rekord w historii firmy, ale także spory wzrost względem 5750 sprzedanych w roku 2018.

Dyrektor generalny firmy, Stefano Domenicali rozpoznał już problem, z jakim mierzy się Lamborghini. Te fantastyczne liczby oznaczają, że atrakcyjność marki i pożądanie jej samochodów może spaść, a to nie byłaby dobra informacja dla producenta superaut. W efekcie Lambo postanowiło ustanowić limit sprzedaży, który ustalono na 8000 samochodów rocznie.

Wszystko po to, by utrzymać prestiżowy status marki

Choć ustalony limit to wciąż duża liczba, pozwoli on na utrzymanie statusu pożądanych samochodów. Mimo to, Domenicali nie zamyka sobie żadnych drzwi. Jeśli marka kiedyś wypuści na rynek czwarty model w swoim portfolio, może zwiększyć limit.

Nie będzie to jednak hybrydowy supersamochodów. Z badań wynika, iż klienci Lambo nie wyrażają większego zainteresowania tego typu produktem. Z innych wieści napływających z Saint-Agata Bolognese dowiedzieliśmy się również, że Urus nie otrzyma pod maską V10 z Huracana ani V12 z Aventadora.

Przeczytaj również