6 zł za litr paliwa to w Polsce poniekąd magiczna granica. Jeśli widzimy ją na stacjach wiemy, że jest bardzo drogo. Zamieszki, seryjne kradzieże? Na razie być może jest na to jeszcze za wcześniej. Natomiast nie powinniśmy mieć wątpliwości, że ludzie prędzej czy później jakoś zareagują. To nie jest tak, że można sobie bez końca podnosić ceny i liczyć, że nikt się nie zorientuje. Już to przerabiali w kilku innych krajach…
Aktualnie wzrosty cen paliw nieco przyhamowały. To już nie jest 8, czy 10 groszy tygodniowo, a na przykład 1, 2 albo 3 grosze. Nie zmienia to faktu, że ceny cały czas rosną a my płacimy za paliwo najwięcej historii. Kolejne portale rozpisują się o kolejnych rekordach. A najgorsze – z punktu widzenia Polski – jest to, że ropa kosztuje obecnie „zaledwie” 85 dolarów za baryłkę. Gdzie jej do 100, 120, czy też tym bardziej rekordowych 150 dolarów.
Nie chcę sobie nawet wyobrażać, ani się zastanawiać ile paliwo może kosztować na przykład w grudniu, na święta. 6,20? A może 6,50? Nie chcę myśleć do jakiego pułapu dobije na przyszłoroczne wakacje… po prostu nie chcę nawet wiedzieć ile będzie kosztowała benzyna i diesel w grudniu 2022 roku, na kiedy to eksperci zapowiadają ropę w cenie 200 dolarów za baryłkę. To jest jakiś kompletny absurd.
Potrzebna jest reakcja
Jestem przekonany co do jednego – coś musi się zmienić. I nie interesują mnie w tym momencie inne kraje – polski rząd sam musi zareagować i nie czekać na to, co zrobią inni. Potrzebna jest reakcja. Jeśli chodzi o benzynę bezołowiową 95-oktanową, sama cena paliwa stanowi wyłącznie 51,7% ceny detalicznej. Aż 18,7% to podatek VAT, aż 25,4% to akcyza. Dalej, niecałe 3% to opłata paliwowa. W przypadku diesla jest podobnie, chociaż akcyza wynosi tam „zaledwie” 19% a cena hurtowa paliwa z rafinerii stanowi ponad 56%.
Po co przytaczam te liczby? A jak się wam wydaje? Kto jest w tym kraju odpowiedzialny za podatki? Kto ustala ich wysokość? Potrzebna jest jakaś reakcja, zanim będzie za późno. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że coraz częściej będziemy czytać o kradzieżach paliwa ze stacji. Później – kto wie – może i u nas będziemy mieli swój protest żółtych kamizelek.
Pamiętacie od czego zaczęły się protesty we Francji? Tak – dokładnie tak – od rosnących cen paliw i prób podniesienia akcyzy na paliwo. Nie mam wątpliwości, że podobnie skończy się w każdym kraju świata, także i u nas, jeśli ktoś w porę się nie opamięta. Niech sobie będzie ta ropa nawet za 200 dolarów – państwo nie ma prawa dopuścić, żeby ludzie musieli tankować paliwo za jakieś chore pieniądze. Wyobraźcie sobie tylko, że gdyby na moment zamrozić akcyzę, benzyna nie kosztowałaby 6 zł, a ledwie 4,50… Więc nie mówcie mi, że państwo nie ma żadnych narzędzi do walki z kryzysem.