Zakaz ściągania samochodów z zagranicy? Diesel i benzyna na złom, bez możliwości handlowania w kraju?

Teoretycznie do wprowadzenia „fit for 55” pozostało jeszcze nieco ponad 8 lat. Do momentu, w którym diesel i benzyna zostaną całkowicie zakazane, nieco ponad 13 lat. Z jednej strony to bardzo odległa wizja, a z drugiej… no właśnie, niekoniecznie.

diesel benzyna
Podaj dalej

Diesel i benzyna to najwięksi truciciele świata. Dokładnie taka jest linia osób, które za wszelką cenę starają się nam wytłumaczyć słuszność „fit for 55”. Zresztą nadal nie rozumiem dlaczego to nazywa się „fit for 55”, skoro w tym wszystkim nie chodzi o 55-procentowe zredukowanie emisji zanieczyszczeń. Tu chodzi o to, co się wydarzy 5 lat później, czyli w 2035 roku – to jest finał projektu. Więc jeśli już, to może „fit for 100”? Im nie chodzi o ograniczenie czegoś. Im chodzi o to, aby wyeliminować samochody spalinowe z tego świata.

diesel benzyna
Fot. pixabay.com

Bardzo interesujący wywiad pojawił się na portalu „Interia”. Rozmówcą był pan pracujący w Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych i Europejskiej Federacji Transportu i Środowiska. Jest oczywiście ogromnym zwolennikiem „fit for 55”, chociaż już w swojej pierwszej wypowiedzi stwierdził, że to nie samochody są w naszym kraju problemem. Potwierdził, że to energetyka jest problemem, bo w znakomitej większości opiera się na węglu.

Później pojawiła się statystyka mówiąca o tym, że transport drogowy to nieco ponad 19% łącznej emisji gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej. Natomiast to nie oznacza, że są to zanieczyszczenia generowane przez silniki spalinowe. Dlaczego nikt nie napisze jaka część tego to produkcja samochodów elektrycznych? Wydobycie litu, produkcja baterii? Dlaczego nikt nie napisze jak bardzo to jest szkodliwe dla naszej planety. Przecież w trakcie samej produkcji auta, elektryk pozostawia na planecie nieporównywalnie większy ślad, niż auto spalinowe.

Może to nie ma sensu?

Tutaj dochodzimy do całego clue sprawy. Nie chcę sobie nawet wyobrażać co będzie, kiedy zapotrzebowanie na auta elektryczne będzie większe. Kiedy zamiast jakiegoś 1% społeczeństwa, będzie musiało nim jeździć 30, albo 60% osób. A w zamyśle ma przecież nimi jeździć 100% osób, bo są uznawane za zbawienie dla świata. Nie chcę sobie wyobrażać losu naszej planety po tym, kiedy te wszystkie samochody jakoś będą musiały być wyprodukowane.

diesel benzyna
fot. pixabay

I najgorsze jest to, że w naszym kraju taki elektryk prawdopodobnie nigdy nie będzie zdrowszy dla planety, niż stary diesel. Jak wcześniej napisałem, samochód elektryczny jest na sporym minusie już w momencie, w którym wyjeżdża z fabryki. Później też potrzebuje prądu, który bierze się skąd? Z węgla oczywiście. Oczywiście podczas samej jazdy diesel, czy benzyna, będą nieco bardziej szkodliwe. Ale po jakim czasie te wartości się zrównają? Po jakim czasie elektryk zostawi na planecie równie duży ślad, co benzyniak? W normalnym kraju pewnie po jakichś 5 latach. W przypadku takich krajów, jak Polska, opartych o węgiel, zajmie to ponad 16 lat.

Owszem, po tym czasie elektryk będzie już zdrowszy dla planety. Natomiast zastanówmy się. Czy te auta mają wytrzymywać 16 lat? Ile razy po drodze trzeba będzie wymienić baterie? Co się w nich zepsuje? Jest to wszystko co najmniej wątpliwe. Przynajmniej dopóki są właśnie takie kraje, w których odnawialne źródła energii stanowią jakiś śmieszny procent w porównaniu do energii pochodzącej od węgla.

Świat spalinowy dobiega końca

Ekspert promujący elektryki pewnie o tym wie, ale mówi niechętnie. Mówi o tym, że samochody elektryczne w ofercie mają pojawiać się masowo. Infrastruktura też ma pojawić się masowo. Tak – przecież to zawsze się tak dzieje, niczym za dotknięciem magicznej różdżki. Najłatwiej zabraniać i wprowadzać jakieś podatki. To ma się wydarzyć już w 2025 roku – dopłata do tankowania samochodu spalinowego. Są w tej rozmowie argumenty całkowicie sprzeczne z logiczną wizją świata znajdującą się w mojej głowie. Ale być może to ja nie mam racji?

diesel benzyna
fot. Holger Schué, pixabay.com

Ale musimy przygotować się na problemy. Brak nowych aut spalinowych na rynku, jakieś dopłaty do tankowania tylko dlatego, że tankujesz diesel i benzynę… co dalej? Dojdzie do tego, że nie będziesz mógł sprowadzać używanych samochodów spalinowych z zagranicy, a później kompletnie nie będziesz mógł nimi handlować? Pewnie dojdzie do czasu, w którym taki samochód spalinowy będziesz mógł jedynie wyrzucić na złom. Albo naprawiać we własnym zakresie do momentu, w którym wyzionie ducha.

Przeczytaj również