Podium i tak bralibyśmy w ciemno?
ORLEN FIM Speedway Grand Prix Polski stanowiło drugą rundę cyklu mistrzostw świata. Tor przygotowywany na PGE Narodowym jest specyficzny. To tor jednodniowy, który buduje się tylko na te jedne zawody. Ma inną przyczepność, jest krótszy, wolniejszy, bardziej techniczny i tak dalej. Zdarza się, że takimi torami jednodniowymi rządzi przypadek. Zdarza się, że wygrywają tu zawodnicy, którzy w pozostałych rundach nie potrafią przejść nawet fazy zasadniczej. Tak było chociażby w roku ubiegłym, bo w Warszawie wygrał Fricke, który w żadnej innej rundzie był nawet w półfinale.
Fredrik Lindgren rozpoczął dobrze całą imprezę już w piątek. Wtedy to Szwed wygrał trening kwalifikacyjny, pokonując o 0.176 s Bartosza Zmarzlika. Lindgren miał już wcześniej miłe wspomnienia z Warszawy. 13 maja 2017 roku Szwed wygrał Grand Prix na Narodowym. Wtedy po fazie zasadniczej zajmował 5. miejsce, ale wygrał swój półfinał, a następnie finał, dwukrotnie startując z pola niebieskiego. Rok później „Fast Freddie” był trzeci, a w 2019 roku zajął 2. miejsce. Po przerwie spowodowanej pandemią mistrzostwa świata wróciły do Warszawy w 2022 roku i Lindgren znów stanął na 3. stopniu podium.
Ewidentnie zatem nigdy Lindgrenowi Warszawa i warunki toru jednodniowego nie przeszkadzały. Skoro od 2017 roku w każdych zawodach rozgrywanych na Stadionie Narodowym Szwed był na podium, to znaczy, że czuje się tutaj dobrze. I że musiał być uznawany za jednego z głównych… a może wprost – głównego faworyta do zwycięstwa. Wszak dla porównania Bartosz Zmarzlik nigdy w Warszawie nie przeszedł półfinału. Nigdy nie jechał w stolicy w finale, nie walczył o podium.
Trzęsienie ziemi na start
Impreza rozpoczęła się od trzęsienia ziemi. Zmarzlik został wykluczony z pierwszego biegu. W drugim dojechał na trzecim miejscu. Zatem na 6 możliwych do zdobycia punktów Polak miał w swoim dorobku… ledwie 1. Później jednak wygrał dwa biegi i w jednym zajął 2. miejsce, dzięki czemu awansował do półfinałów. Lindgren wygrał w fazie zasadniczej tylko jeden bieg, ale również zameldował się w półfinałach. Najlepszymi rajderami fazy zasadniczej byli Australijczycy Jason Doyle i Jack Holder a także Słowak Martin Vaculik. Do półfinałów nie awansowali pozostali Polacy – Maciej Janowski, Bartłomiej Kowalski, ani Patryk Dudek. Nie awansowali też Duńczycy, na czele z Leonem Madsenem. Druga runda, drugi raz koniec zawodów po fazie zasadniczej. To prawdziwa sensacja.
W pierwszym półfinale Doyle potwierdził kapitalną formę i wygrał bieg. Na drugim miejscu dojechał Lindgren. W drugim półfinale wygrał również Australijczyk – Holder. Po kapitalnej walce stawkę finalistów uzupełnił Zmarzlik. No i nadszedł czas na finał. A jak się później okazało… na pierwszą odsłonę tego finału. Holder wystrzelił i wydawało się, że gna po pewny triumf. Wtedy natomiast doszło do spięcia Zmarzlika i Doyle’a, w wyniku którego ten drugi upadł. Jakakolwiek by nie była tu decyzja – i tak byłaby kontrowersyjna i szeroko komentowana na całym świecie.
Ostatecznie sędzia uznał, że winnym przerwania biegu był Doyle i to on został wykluczony z powtórki. Ten, który był najlepszy w trakcie tych zawodów, nie pojawił się ostatecznie w finale i nie mógł walczyć o triumf. Triumf, który w pewnym sensie mu się w Warszawie należał. W pewnym sensie należał się też Holderowi, który w momencie przerwania biegu miał już zdecydowaną przewagę i jechał po zwycięstwo. Natomiast w drugiej odsłonie finału to… Lindgren rozegrał wszystko na swoją korzyść. Holder musiał zadowolić się miejscem drugim, a Zmarzlik trzecim.
To były dobre zawody…
Niezwykle emocjonujące Grand Prix na Narodowym rozpoczęło się od fajerwerków, emocji i kontrowersji. I takimi samymi emocjami, fajerwerkami i kontrowersjami się zakończyło. Taki jest speedway… Takie wyniki w Warszawie oznaczają, że Lindgren i Zmarzlik są ex-aequo na 1. miejscu w klasyfikacji generalnej mistrzostw z dorobkiem 36 punktów. Dalej są Australijscy bohaterowie z Warszawy – Doyle i Holder. Dopiero 11. miejsce zajmuje Leon Madsen, który przed startem sezonu uznawany był za jednego z faworytów do tytułu. Niestety, jeszcze dalej za Madsenem są Maciej Janowski i Patryk Dudek. To nie jest na razie wymarzony sezon dla Polaków…