Wyścig samochodowy nad Morskie Oko
Droga Oswalda Balzera to prawdopodobnie jedna z najbardziej popularnych dróg w naszym kraju. Prowadzi z Zakopanego aż do Schroniska PTTK nad Morskim Okiem. Jej budowę ukończono w 1902 roku. Aktualnie ruch samochodowy kończy się na Łysej Polanie, niedaleko przejścia granicznego ze Słowacją. Tam musimy zostawić samochód i do schroniska udać się pieszo. W gruncie rzeczy jest to oczywiste. W Palenicy Białczańskiej wkraczamy na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego. To królestwo roślin i zwierząt. Teoretycznie możliwe jest poruszanie się tą drogą aż do samego schroniska, natomiast dotyczy to m.in. zaopatrzenia schroniska, ratowników TOPR, albo przewodników górskich, którzy uzyskali specjalne pozwolenie. Dla reszty to niemożliwe.
Sam Oswald Marian Balzer, na którego cześć nazwano tę drogę, urodził się w 1858 roku. Zasłynął przede wszystkim z tego, że wygrał spór prawny z Węgrami jako przedstawiciel Galicji. Jego przedmiotem było Morskie Oko. Dzięki Balzerowi granica naszego kraju przebiega dokładnie tak, jak teraz. Morskie Oko należy do Polski. Kiedy nasz kraj odzyskał niepodległość, Balzer był jedną z osób, które miały wpływ na wybór godła, nazwy waluty, czy też określenia kraju jako Rzeczpospolita Polska. Został odznaczony m.in. najstarszym i najwyższym odznaczeniem państwowym, czyli Orderem Orła Białego, czy też Krzyżem Zasługi. Dla społeczności podhalańskiej jest postacią niezwykłą.
Dziś nie mieści się to w głowie
Historia samego schroniska sięga 1823 roku. Bywali w nim najznamienitsi Polacy w historii. „Nowe schronisko”, które znamy dzisiaj, powstało tam w 1908 roku. Droga Oswalda Balzera już wówczas istniała. Niecałe 20 lat później doszło tam do wydarzenia, które dzisiaj nawet trudno sobie wyobrazić. Z inicjatywy Krakowskiego Klubu Automobilowego zorganizowano tam Wyścig Tatrzański. Jego pierwsza edycja odbyła się dokładnie 97 lat temu, czyli 14 sierpnia 1927 roku. Rywalizacja odbywała się na trasie Łysa Polana – Morskie Oko. Na 7,5-kilometrowym fragmencie Drogi Oswalda Balzera.
W wyścigu udział wzięły zarówno samochody, jak i motocykle. Cywilne, ale również profesjonalne, wyścigowe. Na trasie wybudowano trybuny, gdzie dochodził głos spikera informującego o przebiegu rywalizacji w różnych punktach kontrolnych. Wyścig miał zgromadzić kilka tysięcy obserwatorów. Kornel Makuszyński miał wtedy stwierdzić, że była to „uroczystość wariacka”, która „wywołuje ogólne podniecenie, benzyna uderza ludziom do głowy” i „oszałamia ich górskie powietrze”. Wyścig był deszczowy a transmisję z niego prowadziło Polskie Radio. Było to przedsięwzięcie, którego skalę trudno przełożyć na dzisiejsze standardy.
Galeria z Wyścigu Tatrzańskiego: LINK
Liefeldt po raz pierwszy
Pierwszym triumfatorem Wyścigu Tatrzańskiego został Henryk Liefeldt w Austro-Daimlerze. Pokonanie trasy o długości 7,5 kilometra zajęło mu 6 minut i 48 sekund. Liefeldt był wówczas uznanym kierowcą. Wygrywał m.in. Międzynarodowy Raid Samochodowy – prekursora obecnego Rajdu Polski. W czołówce był też Stanisław Szwarcsztajn, który miesiąc wcześniej wygrał Międzynarodowy Raid Automobilklubu Polski oraz Jan Ripper, czyli pierwszy polski uczestnik legendarnego Rajdu Monte Carlo, późniejszy zwycięzca Rajdu Polski.
Ripper zresztą wygrał Wyścig Tatrzański w 1928 roku – rozgrywany już wówczas jako impreza międzynarodowa. Jadąc swoim Bugatti pobił przy okazji rekord trasy. Ostatecznie rekord w 1930 roku ustanowił Austriak Hans Stuck, który pokonał trasę w 5 minut i 23 sekundy, osiągając średnią prędkość na poziomie 83,386 km/h. W 1931 roku organizacji wyścigu zaprzestano. Miało to związek z kryzysem gospodarczym oraz zmieniającymi się przepisami. M.in. z podatkiem od luksusu i posiadania samochodów. Spadła liczba samochodów… spadła zarazem liczba aut przeznaczanych do promocji – w tym aut wyścigowych. No i był jeszcze jeden problem… ochrona przyrody.
Dzisiaj Wyścig Tatrzański byłby czymś nie do pomyślenia
No właśnie. Dochodzimy do momentu, w którym ścierają się ze sobą dwa światy. Po jednej stronie są pasjonaci motoryzacji, dla których wspomnienie o takiej imprezie niesie za sobą… pewien romantyzm. Z drugiej strony mamy przyrodę. Czy wyobrażacie sobie dziś wyścig prowadzący Drogą Oswalda Balzera? Oczywiście, że nie. Chociażby dlatego, że od 1955 roku na tym terenie funkcjonuje już Tatrzański Park Narodowy, którego jednym z podstawowych zadań jest właśnie ochrona przyrody. Dzisiaj nikt by na takie zawody nie pozwolił. Chociażby ze względu na żyjące w parku zwierzęta. A wyścig to przecież ryk silników, spaliny i tak dalej.
Z jednej strony mamy tutaj do czynienia z pięknymi wspomnieniami. Z – można tak powiedzieć – początkami motoryzacji. Rywalizacji motorsportowej, jaką znamy dzisiaj. Jak już wspomniałem, ma to w sobie pewien romantyzm. Dzisiaj natomiast coś takiego byłoby nie do pomyślenia. I wówczas być może też nie powinno się odbywać. W tym wszystkim nasuwa mi się jedno pytanie. Którą epokę uznać za bardziej szaloną? Tę 100 lat temu, czy tę aktualną?
Zdjęcie wyróżniające: Pawel Pacholec z Pixabay