Wyrok „komplikuje mi życie i sprawy zawodowe” – mówi Żewłakow. Trzeba było nie jeździć po alkoholu

Sprawa Michała Żewłakowa idealnie wpisała się w przerwę w Euro 2020. Dziennikarze sportowi z całego kraju znów mają o czym pisać przy braku meczów. Piłkarz ma problem z wyrokiem, który ma „komplikować mu życie i sprawy zawodowe”. Trzeba było nie jeździć po alkoholu – proste.

zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw
Podaj dalej

O sprawie pisaliśmy również wczoraj. Żewłakow w grudniu ubiegłego roku pod wpływem alkoholu, prowadząc swoje BMW uderzył w autobus miejski, który stał na czerwonym świetle. Badanie trzeźwości wykazało 1,6 promila alkoholu w organizmie. Kara?

Wyrok przez opinię publiczną został i tak potraktowany jako wyjątkowo łagodny. 20 tysięcy grzywny, 5 tysięcy na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej… no i trzy lata zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. I z tym pan Żewłakow się niestety nie zgadza. „Akceptuję decyzję sądu i zgadzam się, że kara musi być. Natomiast…” – zaczął Żewłakow, którego słowa cytuje „polskatimes.pl”.

Żewłakow jazda pod wpływem wyrok
fot. freepik.com

Wiecie jak to jest – niby masz rację, ale… coś tam. Niby ci wierzę, ale… coś tam. Niby Żewłakow akceptuje decyzję sądu… ale i tak się odwołał. Czyli krótko mówiąc skoro się odwołał, to jej nie akceptuje. Były piłkarz chciałby, żeby zakaz prowadzenia pojazdów trwał krócej – np. 2 lata. Od razu dodał, że za tym mogłoby pójść zwiększenie kary finansowej. Czyli, że co? Chciałby zapłacić więcej pieniędzy, a za tym miałoby pójść zmniejszenie okresu zakazu prowadzenia pojazdów?

Może nie nazywajmy tego po imieniu…

Pan Żewłakow – co tu dużo mówić – zachował się głupio. W grudniu ubiegłego roku poszargał swój dobry wizerunek. Popełnił błąd i od razu każdy – nawet koledzy ze środowiska – powiedział, że teraz będzie musiał się z tym zmierzyć i ponieść konsekwencje. Czy dyskusje i przekomarzania z sądami, bo ten wyrok mi się nie podoba, albo podoba, poprawią jego wizerunek? Niestety, śmiem w to wątpić. Tym bardziej, że w przepisach wprost jest napisane, że „Sąd orzeka, na okres nie krótszy niż 3 lata, zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów…”.

Żewłakow jazda pod wpływem wyrok
Zdjęcie ilustracyjne | fot. freepik.com

Zwykły Jan Kowalski nie miałby nic do gadania a on jeszcze stawia jakieś warunki – pisze w komentarzu pani Ania. – Ku*wa pajacu!!! Bo inaczej nie można cie nazwać po tym co wygadujesz!!! Wsiadłeś pijany za kierownicę i spowodowałeś kolizję. I tak jest to łagodny wymiar kary więc bierz i dziękuj, że tylko tak się to skończyło – dodaje nieco agresywniej pan Adrian.

To trzeba się było zastanowić jak wsiadałeś za kierownicę po alkoholu – wtóruje celną uwagą pani Maria. – Facet, nie kompromituj się jeszcze bardziej. Było pomyśleć wcześniej – dodaje w podobnym tonie pan Piotr. Ewidentnie nastroje społeczne wokół tej sprawy są takie, że pan Żewłakow raczej nie poprawi sobie wizerunku. A wręcz przeciwnie – wszystko zmierza ku pogorszeniu. Jeśli chcecie poczytać więcej, jest tego pełno, np. pod artykułem „sport.pl” na Facebooku.

Kogo to interesuje? Chłopie, zmierz się z konsekwencjami…

Wiecie o co chodzi. Kogo interesuje to, czy ten wyrok komplikuje mu życie. Z tej wypowiedzi cytowanej przez „polskatimes.pl” można odnieść wrażenie, że to były piłkarz jest ofiarą. „Komplikuje mi [wyrok] życie i moje sprawy zawodowe. Samo dojeżdżanie do Lublina będzie problemem. Zastanawiam się co dalej. […] Nie wiem, czy nie będę mniej dyspozycyjny” – mówi Żewłakow.

Ale za przeproszeniem, co to kogo interesuje? Wyrok komplikuje mu życie? Wyrok… a nie jazda po alkoholu, na którą zdecydował się ponad pół roku temu? No halo – kogo to jest wina? Sąd utrudnia mu życie? Czy sam sobie je utrudnił swoją głupią decyzją? Nie no ludzie… szanujmy się. Co to ma być, koncert życzeń?

Zdjęcia ilustracyjne

Przeczytaj również