Potrafisz lepiej? Tylko ci się wydaje.
Do sieci wyciekło niedawno kolejne nagranie. BMW jadące z ogromną prędkością wypada z drogi. Kolejna ofiara śmiertelna. Legendarny kierowca rajdowy Colin McRae powiedział kiedyś, że proste są dla szybkich samochodów a zakręty dla szybkich kierowców. Nie jest sztuką rozpędzić samochód na prostym odcinku drogi. To prostsze, niż lekcje matematyki w pierwszej klasie podstawówki. W przeciwieństwie do tych lekcji, rozpędzenie samochodu nie wymaga od nas myślenia. Absolutnie żadnej refleksji, ani zastanowienia. Wystarczy wcisnąć gaz do oporu.
Problem zaczyna się wtedy, kiedy wjeżdżamy ze zbyt dużą prędkością w zakręt. Prawa fizyki są nieubłagane. Mowa tutaj chociażby o sile odśrodkowej. Mamy tutaj do czynienia z siłą działającą na samochód, która wypycha samochód z toru jazdy. Jak można przeczytać na portalu „akumulator.pl”, wartość siły odśrodkowej zależy m.in. od masy pojazdu oraz prędkości, z którą się porusza. Jeśli prędkość w zakręcie jest zbyt wysoka, samochód zostanie wyrzucony z drogi. Z tego, co widać na nagraniach, dokładnie to wydarzyło się w przypadku BMW.
Trudno jest zliczyć, który to już głośny, tragiczny wypadek na polskich drogach spowodowany przez nadmierną prędkość w ostatnich miesiącach. Te wypadki za każdym razem wyglądają trochę inaczej. Natomiast powodem jest to samo – zbyt wysoka prędkość. Nie da się tutaj powiedzieć o tym, że ktoś „nie dostosował prędkości do panujących warunków”. Te przekroczenia prędkości są tutaj tak rażące, że dalece wykraczają poza skalę – poza jakiekolwiek akceptowalne zakresy. To nie jest przekroczenie prędkości o 10, albo 20 km/h.
W czym problem?
Można by pomyśleć, że po jednym, drugim, czy trzecim takim głośnym wypadku, myślenie ogółu jakoś się zmieni. Tym bardziej, że przecież te obrazki docierają do wszystkich. Do młodzieży nawet prędzej, bo zanim coś pojawi się w telewizji, zanim o czymś powiedzą w radiu, dawno znajduje się to w internecie. W tym na popularnych stronach, czy w aplikacjach takich jak chociażby TikTok. To nie jest tak, że młodzież nie wie o tym, co się dzieje na drogach, bo nie ogląda telewizji. Każdy o tym wie, bo takie nagrania w dzisiejszych czasach rozchodzą się błyskawicznie na wszystkie kanały.
Jak pisałem – mogłoby się wydawać, że ktoś potraktuje to jako przestrogę. Nauczy się na błędach innych i z większą uwagą oraz odpowiedzialnością będzie podchodził do tematu. Zmieni styl jazdy, bo będzie miał w głowie to, jak może zakończyć się taka szaleńcza jazda. Pytanie brzmi, czy to nie działa odwrotnie? To brzmi jak matrix, ale czy takie zachowania i tacy kierowcy nie mają później naśladowców? Komuś może się wydawać, że on potrafi lepiej. Że on lepiej jeździ samochodem i on wyszedłby z takiej opresji. Że jemu bez większego problemu udałoby się opanować taką sytuację i że on zachowałby się inaczej. Tak – to prawda. Tylko się wydaje, bo to kompletna bzdura.
Jak się zachowasz?
Nikt z nas nie może mieć przeświadczenia, że w takiej sytuacji poradzi sobie lepiej. Albo, że on potrafi jeździć szybko, ale bezpiecznie i jego coś takiego nie spotka. To kompletna bzdura. Taka jazda prędzej, czy później, kończy się dokładnie w ten sam sposób. W taki sposób, że media znów mają o czym rozmawiać, a w odpowiedzi na kolejny tragiczny wypadek kolejni eksperci wypowiadają się o tym, jak można poprawić bezpieczeństwo na drogach. Ta sama historia cały czas od nowa. Od tragedii, do tragedii. Nikt nie wyciąga z tego absolutnie żadnych wniosków.
Jestem wielkim fanem wyścigów oraz rajdów samochodowych. Co to ma wspólnego z tym tematem? Nawet ci doskonali, kapitalnie wyszkoleni, licencjonowani, profesjonalni kierowcy, którzy z tego żyją, popełniają błędy. Ci, którzy trenują codziennie, którzy mają testy, sztab ludzi, mechaników i inżynierów. Ci, którzy mają do dyspozycji nowoczesne i zaawansowane technologicznie maszyny, stworzone z przeznaczeniem do ścigania. Maszyny z oponami i zawieszeniem na absolutnie najwyższym światowym poziomie, nad którymi pracują najlepsi inżynierowie na świecie.
Pomimo – mogłoby się wydawać – idealnego połączenia w postaci wybitnego kierowcy oraz wybitnego pojazdu, zdarzają się wypadki. Nie ma chyba na świecie kierowcy rajdowego, ani wyścigowego, który nie miał kiedyś wypadku. Który kompletnie nie rozbił swojego samochodu. Nawet im zdarzają się błędy, których tor wyścigowy, czy trasa odcinka specjalnego, nie wybaczy. A komuś się wydaje, że siądzie do swojego auta, wdepnie gaz do dechy i bez problemu opanuje samochód w każdej sytuacji?
To tak nie działa… nie potrafisz tego.
Jakiekolwiek porównanie drogowych szaleńców do profesjonalnych kierowców rajdowych, czy wyścigowych, to w zasadzie obraza dla tych drugich. Natomiast nie chodzi mi o to, aby ich porównywać. Chodzi mi o to, aby unaocznić pewne fakty. Profesjonalni kierowcy trenujący od małego, w najnowszych i najbardziej zaawansowanych technologicznie pojazdach świata, też mają wypadki. A tobie się wydaje, że wsiądziesz do swojego cywilnego auta na zwykłych oponach i że ty zażegnasz każdy kryzys i każde niebezpieczeństwo?
Przecież to abstrakcja. Ktoś, kto mówi, że jeździ szybko, ale bezpiecznie, opowiada kompletne bzdury. Próbuje usprawiedliwić samego siebie. Próbuje w jakiś sposób załagodzić fakt, że w sposób bezczelny i ordynarny łamie przepisy. Wydaje ci się, że potrafisz lepiej jeździć i tobie żadna przygoda się nie przytrafi? Masz rację – tylko ci się wydaje. Cmentarze są pełne tych, którym wydawało się, że znakomicie jeżdżą. Tych, którzy pojechali „szybko i bezpiecznie”. Nie łudź się, że ty lepiej opanujesz samochód w podbramkowej sytuacji. To będzie ułamek sekundy. Nawet, jeśli podejmiesz decyzję o jakiejś reakcji, będzie już za późno. Zresztą – umówmy się. Kto z nas umiejętnie opanuje jakikolwiek poślizg przy prędkości 150, czy 200 km/h? Nie mówiąc o wyższych prędkościach. Przecież to mrzonki.