WRC musiało zmienić system punktacji. Na lepsze?
System punktacji w WRC w sezonie 2024 od samego początku budził ogromne kontrowersje. Główne wady projektu były trzy. Po pierwsze, kompletnie bezsensowne rozdawanie punktów w sobotę. Po drugie, brak przyznawania jakichkolwiek punktów za zajęte miejsce w klasyfikacji generalnej na koniec rajdu. Wreszcie, po trzecie, skandaliczna możliwość, w której zwycięzca rajdu nie otrzymuje największej liczby punktów. To wszystko było kompletną farsą. Swego czasu więcej w WRC mówiło się o tym, jak zły jest system punktacji, niż o samej rywalizacji. A to poważny problem.
Tym bardziej absurdalnie brzmią słowa o tym, że nowy system, ten na sezon 2025 „bazuje na sukcesie systemu z sezonu 2024”. Peter Thul z WRC Promoter podkreślił, że były już system dostarczył niezapomnianych chwil i bardziej zaciętej walki o tytuł. Problem w tym, że te „niezapomniane chwile” ani „bardziej zacięta walka o tytuł” nie miały niczego wspólnego z systemem punktacji. Wykonywałem w trakcie sezonu taką symulację przynajmniej kilka razy i nawet gdyby obowiązywał poprzedni system, nic wielkiego by się nie zmieniło. Sytuacja Thierry’ego Neuville’a przed Rajdem Japonii byłaby tak samo komfortowa. Zostawmy już ten niewątpliwy „sukces systemu z sezonu 2024”. Szkoda poświęcać na to więcej czasu.
Na czym polegają zmiany?
Nowy system jest lepszy, ponieważ eliminuje dwie z trzech absurdalnych kwestii. Po pierwsze, znikają punkty rozdawane w sobotę. Automatycznie po drugie, wracają punkty oparte o klasyfikację generalną danego rajdu. Tak więc bez względu na to, czy zwycięzca będzie szybszy w piątek, sobotę, czy niedzielę, tak czy inaczej dostanie 25 punktów za wygranie rajdu. Nie ważne, w jakim stylu tego dokona. Ta zmiana mi się podoba. Natomiast nie będę tutaj jakoś szczególnie piał z zachwytu, bo to po prostu powiew normalności. I wyeliminowanie absurdalnej sytuacji z sezonu 2024. W gruncie rzeczy zmiana tego przepisu powinna być czymś oczywistym.
Punkty rozdawane na koniec rajdu otrzymają załogi zajmujące pierwszych 10 miejsc według klucza 25 – 17 – 15 – 12 – 10 – 8 – 6 – 4 – 2 – 1. Jedyne, co zmieniło się tu względem punktacji z 2023 roku, to 17 punktów za 2. miejsce zamiast 18. Nikt przynajmniej nie zarzuci, że to „powrót do starego”. To jakaś nowość – ktoś wykonał przy tym jakąś pracę. Okej – zostawmy to. Jednego problemu niestety rozwiązać się nie udało. Zwycięzca rajdu wciąż może opuścić rundę bez największego dorobku punktowego. I dopóki taki stan rzeczy będzie trwał, wewnętrznie nie będę potrafił zgodzić się z systemem punktacji w WRC. To po prostu złe i niewłaściwe.
Niedziela musi być ciekawa
Powrócą punkty za niedzielny etap. Tym razem zdobędzie je najszybszych 5 załóg, a nie 7 jak w sezonie 2024. Zarówno za niedzielny etap jak i osobno za Power Stage najszybsze załogi zdobędą punkty według klucza 5 – 4 – 3 – 2 – 1. To oznacza, że maksymalnie w jednym rajdzie będzie można zdobyć 35 punktów. Jednocześnie oznacza to, że zwycięzca znów może nie wywieźć największej liczby punktów. Wystarczy wyobrazić sobie sytuację, w której po sobocie lider ma ogromną przewagę. Oczywistym jest, że w niedzielę nie będzie ryzykował. Jednocześnie wygra za 25 punktów. Załoga na drugim miejscu pojedzie „o wszystko” w niedzielę. Wygra zarówno etap, jak i Power Stage. I w takim układzie może wywieźć z rajdu 27 punktów.
WRC ma problem z niedzielą. Często bywa tak, że podczas finałowego dnia rajdu wszystko jest już rozstrzygnięte. Zawodnicy nie chcą ryzykować, aby nie zaprzepaścić dobrego wyniku w całym rajdzie. To oczywiste. Punkty za niedzielę w gruncie rzeczy sprawiają, że w niedzielę wciąż trwa walka. Ubolewam jednak nad tym, że wszystko to odbywa się kosztem potencjalnej absurdalnej sytuacji, w której zwycięzca nie zdobywa największej liczby punktów. Okej – potraktujmy to jako fazę przejściową. I tak jest lepiej, niż w tym roku.
Zdjęcie główne: M-Sport