WRC musi się zmienić
Powiem szczerze – nie do końca podoba mi się to, jak aktualnie wyglądają Rajdowe Mistrzostwa Świata WRC. Zresztą – nie tylko mnie się to nie podoba. Od lat w środowisku narzeka się na to, że zespołów, a co za tym idzie, samochodów najwyższej kategorii jest za mało. Nie istnieją już zespoły prywatne, nie ma szans na jakiś prywatny program. Mamy fabryczny „monopol”. Wielu utalentowanych kierowców siedzi w klasie WRC 2. Inni mają dzielone programy. Szczytem szaleństwa jest dla mnie samochód dzielony na trzy załogi. To nie powinno tak wyglądać…
Problemem są m.in. przepisy. I to, że samochody Rally1 to jakieś kosmiczne, niezwykle drogie bolidy. Trochę szkoda, że to tak wygląda. Mistrzostwa świata moim zdaniem na tym tracą. Rozwiązania moim zdaniem są dwa. To znaczy rozwiązania, które uatrakcyjniłyby ten cykl. Sprawiły, że rywalizacja w głównej klasie będzie lepsza i ciekawsza. Ciekawsza przede wszystkim dla kibiców, chociaż niekoniecznie lepsza dla zespołów fabrycznych, bo one w pewnym sensie straciłyby swój „monopol” i wyjątkowość. Jakie to rozwiązania?
Pora na zmiany?
Pierwsza opcja to zmiana regulaminu w taki sposób, aby budowa auta Rally1 była tańsza. To mogłoby sprawić, że raz – pojawi się więcej zespołów, a dwa – automatycznie pojawi się więcej takich samochodów. Bardziej przypominających drogowe odpowiedniki, bez jakichś śmiesznych pakietów aero jak w bolidzie F1. Druga opcja to w sumie gotowy i bardzo często powtarzany scenariusz. Kasacja aktualnej klasy Rally1. W skrócie – o mistrzostwo świata walczyliby zawodnicy w autach Rally2. Ogólnodostępnych – spotykanych na całym świecie we wszystkich mistrzostwach.
Zadajmy sobie pytanie – po co są te mistrzostwa świata? Po to, aby wyłonić najszybszego zawodnika z tych, których stać na wykupienie sobie miejsca w zespole? Wśród tych szczęśliwców, którzy z jakiegoś powodu dostaną kontrakt w zespole fabrycznym? A może chodzi o to, aby znaleźć najszybszą załogę na świecie? To oczywiście też w pewnym sensie jest pomysł kontrowersyjny, bo wtedy mistrzostwa świata straciłyby swoją unikatowość. Byłyby cyklem jednym z wielu. Chociaż, przecież kiedyś tak było. Samochody WRC oglądane były w mistrzostwach krajowych a ci najlepsi próbowali w nich swoich sił na trasach mistrzostw świata. Komu to przeszkadzało?
Może być lepiej?
Tak – moim zdaniem może być lepiej. Okej – trzeba sobie zadać pytanie – lepiej dla kogo? Lepiej dla kibica, na pewno. Dla atrakcyjności cyklu. Dla przyciągnięcia nowych producentów, większej liczby zespołów i zawodników, a co za tym idzie mediów i sponsorów. Ale czy lepiej dla samego cyklu i dla obecnych zespołów fabrycznych? To pewnie zależy od tego, kogo by zapytać. Jednym pewnie pasuje to, że rywalizacja toczy się między dwoma zespołami i słabym M-Sportem. A inni pewnie by powiedzieli, że przydałaby się większa konkurencja, żeby coś w tych mistrzostwach się działo.
Nie wiem na którą wersję zmian powinni się zdecydować włodarze WRC, ale na którąś na pewno. Potrzeba w tym wszystkim więcej zespołów i więcej zawodników. Po to, aby o mistrzostwo świata i zwycięstwa w rajdach walczył każdy, kto na to zasługuje. Bez dzielenia jednego samochodu na dwie, a nawet trzy załogi, bo to jest bez sensu. Więcej aut, więcej zawodników, więcej zespołów – więcej emocji. Ten cykl potrzebuje jakiegoś impulsu, bo z roku na rok jest coraz gorzej. Już jest źle, a w kolejnych latach może być nawet gorzej.