Fotoradary to bez wątpienia jeden z postrachów polskich kierowców. Właśnie m.in. ze względu na nie ludzie tak chętnie jeżdżą na co dzień z nawigacją. Nawet kiedy doskonale znają drogę dojazdu do konkretnego miejsca. Wcześniej Yanosik, a teraz również Google Maps ostrzegają to właśnie o fotoradarze, czy np. o kontroli policji i remontach. Warto to mieć – przezorny zawsze ubezpieczony.
Nadmierna prędkość to wciąż główny powód wielu wypadków, w tym tych najpoważniejszych. Rządzący starają się jak mogą, aby zmienić tę kwestię. Jednym z pomysłów jest zdecydowana podwyżka mandatów. I ona rzeczywiście może coś zmienić. O ile straszakiem na pewno nie była kwota 500 zł, tak kwota np. 2000, albo 3000 może już nim być. To odpowiednia droga, bo mandaty w naszym kraju były po prostu zbyt małe.
Inna sprawa, że fotoradary same w sobie nie są najlepszym rozwiązaniem w kwestii prędkości. Przecież każdy, kto ma trochę oleju w głowie, widząc znak zwolni. Znaki są na tyle widoczne, że praktycznie nie da się ich przegapić. Efekt jest taki, że kierowca zwalnia na chwilę, przejedzie z odpowiednią prędkością, a kiedy minie żółtą budkę przyspiesza i jedzie tak, jak mu się podoba. Oczywiście fotoradary nie znikną z dróg, bo oznaczają pieniądze z mandatów…
Gdzie powstaną nowe fotoradary?
Lepszym rozwiązaniem – jeśli chodzi o same urządzenia tego rodzaju – jest odcinkowy pomiar prędkości. To jest prawdziwe narzędzie, które zmniejsza prędkość. Na całym takim odcinku kierowca nie ma wyjścia – musi jechać zgodnie z przepisami. Przez 5, 10… a w niektórych przypadkach i 40 kilometrów. To znaczy nie musi, może jechać szybciej, ale wtedy dostanie mandat i nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Wystarczy tutaj wspomnieć o tym, co dzieje się na budowanym odcinku autostrady A1, w okolicach Częstochowy i dalej na północ. Zresztą w drugim kierunku pomiar też oczywiście działa. Jeden z odcinków ma właśnie ponad 40 kilometrów. I co? No i po prostu musisz jechać te 70 km/h i ani trochę więcej. Sprytniejsi mówili, że można stanąć na chwilę z boku, a potem jechać szybko dalej. Problem jest jednak taki, że na tym odcinku nie ma dosłownie żadnego miejsca, aby się zatrzymać.
Wkrótce w naszym kraju powstanie 26 nowych fotoradarów. 4 pojawią się w małopolskim, 3 w mazowieckim i świętokrzyskim, po 2 w łódzkim, dolnośląskim, opolskim, wielkopolskim, pomorskim i lubelskim zaś po 1 w podlaskim, lubuskim, kujawsko-pomorskim oraz świętokrzyskim.