Samochody elektryczne jeżdżą na prąd. A co się stanie, kiedy tego prądu zabraknie? No właśnie, to jest pytanie, na które nikt nie potrafi przedstawić żadnej sensownej odpowiedzi. Technologia aut elektrycznych jest słaba i kompletnie niepraktyczna. Nie możemy iść w tym kierunku, ponieważ jest to ułomne. Nikt tego nie chce, nikt tego nie potrzebuje… przede wszystkim, nikt nie odczuje poprawy jeśli chodzi o ekologię, bo tej nie będzie.
Jeśli chodzi o całą energię elektryczną wyprodukowaną w Polsce w październiku, to aż za 78,2% odpowiada węgiel. Z kolei za zaledwie 2,4% energii odpowiadają odnawialne źródła energii. To jest zasadniczy problem, którego nie da się ot tak wyeliminować. Jesteśmy krajem opartym o węgiel i nic nie wskazuje na to, aby to się miało wkrótce zmienić. A to pod kątem przyszłości z samochodami elektrycznymi nie jest najlepszą wiadomością.
Sama produkcja aut elektrycznych jest o wiele bardziej szkodliwa, niż produkcja aut spalinowych. A to dopiero wierzchołek góry lodowej. Jeśli później samochód napędzany jest węglem, to to nic nie daje. Nie ma tu mowy o żadnej zero-emisyjności i żadnym samochodzie przyjaznym dla klimatu. Przez pierwszy kilka, czy kilkanaście lat użytkowania dalej to samochód elektryczny będzie zostawiał większy ślad na planecie, bo nie będzie potrafił przez napędzanie węglem zniwelować tych strat, które poniósł już podczas procesu produkcji.
Ekologia zabierze nam prąd?
Niestety, nie chodzi już nawet wyłącznie o tę rzekomą ekologią, która miałaby stać za całym projektem. Chodzi również o to, że wkrótce po prostu zabraknie nam prądu. Taki problem już teraz obserwują Brytyjczycy! Już teraz – w świecie, w którym samochody elektryczne to jakiś śmieszy procent, a w niektórych częściach świata nawet promil wszystkich samochodów. I już są z tym problemy?
Wielka Brytania ma wprowadzić (o ile już nie wprowadziła) przepis określający godziny, w których można ładować swoje samochody elektryczne z domowych wallboxów. Dlaczego? Wszystko przez coraz cześciej występujące blackouty – przerwy w dostawie prądu. Krótko mówiąc, Brytyjczycy nie będą mogli ładować w domu swoich samochodów w godzinach szczytu. Co jeszcze? Za niedługo będzie można go ładować tylko w nocy, albo w południe? Przecież to się mija z celem. Po co wallbox, skoro nie można z niego normalnie korzystać?
W Polsce też sytuacja nie wygląda najlepiej. Specjaliści już teraz przewidują, że nawet przy aktualnym tempie rozwoju, prądu zacznie nam brakować w 2024 roku. Nie twierdzę absolutnie, że to wina samochodów elektrycznych. Ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie jak ta technologia miałaby się rozwijać, skoro i bez niej mówimy o tym, że brakuje nam prądu. Jak w takim razie wszyscy mają się przesiąść na samochody elektryczne? Z czego mamy czerpać ten prąd, skoro go nie będzie?