Misja pana Romana z Łodzi
Całą sprawę opisuje „Autokult”. Okazuje się, że pan Roman z Łodzi od 14 lat fotografuje oraz nagrywa kierowców, którzy łamią przepisy ruchu drogowego. Królują tutaj dowody na jazdę bez zapiętych pasów, przejeżdżanie przez skrzyżowanie na czerwonym świetle, czy sytuacje nieustąpienia pierwszeństwa pieszym na pasach. Wszelkie dowody pan Roman przekazuje policji, która później może wyegzekwować przepisy na podstawie nagrań. Praca funkcjonariuszy to już później formalność.
Pan Roman w rozmowie z „Expressem Ilustrowanym” miał zaznaczyć, że nie ma konkretnego schematu działania. Stwierdził, że najczęściej po prostu natrafia na niefrasobliwych kierowców podczas załatwiania swoich spraw na mieście, bądź też podczas odwiedzania swoich bliskich. Mężczyzna miał podkreślić, że funkcjonariusze nie cieszą się raczej na jego widok, ponieważ dokłada im pracy. Natomiast między panem Romanem a policją ma funkcjonować cicha zasada odnośnie tego, że mężczyzna dziennie nie przynosi więcej, niż pięciu donosów.
Mężczyzna w rozmowie z „Expressem Ilustrowanym” stwierdził, że na przestrzeni lat dostarczył policji około 4 tysięcy donosów. Fakt „cichej zasady” o maksymalnie pięciu donosach dziennie może świadczyć, że kiedyś mogło być tego nawet więcej. Trzeba przyznać, że to dosyć unikatowa sytuacja. Mężczyzna za cel obrał sobie egzekwowanie prawa tam, gdzie akurat nie ma policji. Jest dodatkowym „stróżem prawa”. Nie chcę nawet liczyć, jaka jest łączna suma mandatów wystawionych na podstawie tych donosów.
Pięć donosów dziennie?
Kilka kwestii w całej tej sprawie jest zastanawiających. Trochę trudno jest mi sobie wyobrazić zebranie takiego materiału dowodowego ot tak, po prostu, podczas załatwiania swoich spraw w mieście. Przecież nie da się nagrać ot tak, przypadkiem, faktu przejechania przez skrzyżowanie na czerwonym świetle, czy też faktu nieustąpienia pierwszeństwa pieszemu na pasach. Tak mi się przynajmniej wydaje, że trzeba włączyć nagrywanie i trochę postać przy skrzyżowaniu, aby ktoś w końcu popełnił błąd.
Jak wykonać zdjęcie kierowcy, który jeździ bez pasów? Trzeba robić zdjęcia każdemu, kto przejeżdża drogą i później je przeglądać? Czy może pan Roman z daleka widzi, że ktoś jedzie bez pasów i dopiero wtedy robi zdjęcie? Jakkolwiek by na to nie popatrzeć, trzeba się jednak trochę namęczyć, aby zebrać taki materiał dowodowy. Pewnie z czasem takie wyłapywanie kierowców łamiących przepisy stało się pewnego rodzaju rutyną oraz przyzwyczajeniem. Nie może być inaczej, skoro trwa to już 14 lat.
Ciekawa misja, problem kierowców
Tak czy inaczej, łódzcy kierowcy muszą mieć się na baczności. Fakt, że w okolicy nie widać patrolu policji nie musi bowiem oznaczać, że mogą w spokoju łamać przepisy. Zawsze istnieje możliwość, że na posterunku będzie pan Roman… i mandat tak czy inaczej w końcu dotrze. W pewnym sensie niewątpliwie jest to problem.