Wszystko wskazuje na to, że cały ten rozwój cywilizacyjny doprowadził nas do tego… że zaczniemy się cofać. Społeczeństwo wyszło z biedy – pamiętam czasy, kiedy nie wszyscy mieli swój samochód. Jeśli już, bo było to jedno starsze auto na rodzinę, ale jak mówię – nie wszystkich było na to stać. Ale później nastąpił jakiś rozwój. Teraz prawie każdy ma swoje auto. Nawet jeśli nie to, w rodzinie jeden samochód to pewnik, często są dwa, albo więcej.
Natomiast polityka „klimatyczna” Unii Europejskiej wkrótce może sprawić, że zaczniemy się cofać do tego mrocznego okresu, kiedy nikt nic nie miał. Wychodzi na to, że europejskie władze zrobią wszystko, aby pozbawić ludzi własnych samochodów. Zresztą, nawet tego za bardzo nie ukrywają. Otwarcie mówi się o tym, że ludzie nie będą już posiadać swoich samochodów. Być może nie zdajemy sobie z tego sprawy, natomiast jakkolwiek by na to nie patrzeć, ta wizja jest przerażająca.
Oczywiście głos kolejny raz zabierają… eksperci od ekologii. Ich wiarygodność powoli zaczyna mi przypominać tych stereotypowych amerykańskich naukowców, z których wszyscy się śmialiśmy. Ot tak przewidują to, co będzie za 30 lat, jakby stwierdzali właśnie co zjedzą na drugie śniadanie. Otóż według naszych ekspertów koszty użytkowania samochodu wzrosną do 2050 roku nawet o 50%. Jak zdradza „Interia”, chodzi tu o ogólne koszty – zakup auta, jego utrzymanie, ale też na przykład paliwo.
Nie będzie nas stać?
Oczywiście tak się cudownie w tych obliczeniach składa, że o 20% zmniejszyć ma się koszt utrzymania aut elektrycznych. No cóż – od jakichś 5 lat mówi się o tym, że rewolucji aut elektrycznych już nic nie zatrzyma i wszystkie nagle zaczną tanieć… i od tych 5 lat elektryki jakoś nadal nie potaniały, ani żadna rewolucja też nie miała miejsca, bo polskich drogach jeździ… 14 tysięcy aut elektrycznych. Natomiast oczywistym jest to, że ktoś się postara, aby ludzie w końcu byli do nich zmuszeni.
Sposobów jest kilka. Za przykład można podać chociażby zdecydowany wzrost ceny paliw. Ekscytujemy się tym, że benzyna kosztuje 6 zł. Ale co z tego? Można błyskawicznie wprowadzić jakieś podatki od emisji CO2 itd. i za 10 lat paliwo może kosztować 10 zł za litr. Albo 15. Nie łudźmy się, że kogoś tam wśród rządzących tym światem interesuje los przeciętnego Kowalskiego. Jeśli będą chcieli uśmiercić samochody spalinowe, to to zrobią. Oczywiście w białych rękawiczkach – tak, że nam będzie się wydawało, że mieliśmy jakiś wybór.
Mowa o wieloletniej wizji. Wszystko to ma nastąpić w przeciągu prawie 30 lat. Do tego czasu zmienić się może dosłownie wszystko, wraz ze zmianami na różnych stołkach. Zależy od lobby – kto będzie rządził i jaki będzie miał biznes. Natomiast wracając do tematu – eksperci są przekonani, że jeśli ceny rzeczywiście wzrosną tak, jak zakładają prognozy, to mnóstwo gospodarstw domowych będzie musiało zrezygnować z własnego samochodu.
To mroczne czasy dla motoryzacji
Eksperci zakładają, że wkrótce z 14 tysięcy, liczba samochodów eklektycznych wzrośnie do 14 milionów. Z kolei liczba aut spalinowych ma zmaleć do 5 milionów. Przy czym, komu tak naprawdę będzie sprawiało radość posiadanie własnego auta, skoro koszty jego utrzymania będą tak potworne. Pewnie nadchodzą czasy, w których posiadanie elektryka, pomimo wszystkich jego koszmarnych niedogodności, stanie się bardziej ekonomiczne, niż posiadanie auta spalinowego.
Ach… oby to wszystko się zmieniło. Nie chcemy takiego świata.