Czy Unia Europejska i jej wymysły na temat aut elektrycznych to największy przegrany szczytu COP 26? Według wielu ekspertów dokładnie tak jest. Za wyeliminowaniem aut typu diesel, benzyna itd. do 2035 roku nie podpisali się giganci – Stany Zjednoczone, Chiny, Niemcy, Japonia, czy Francja. Stanowcze nie powiedziały też wiodące koncerny, jak Volkswagen, Toyota, czy Hyundai-Kia – podaje „Interia”.
Wydaje mi się, że to może być początek końca wszystkich tych pseudo-ekologicznych bzdur. Niemcy już coraz bardziej zaczynają opowiadać się za paliwami syntetycznymi. Jakie w tym przypadku byłyby plusy? Przede wszystkim takie, że modele spalinowe by przetrwały i paliwa syntetyczne byłyby tutaj alternatywą w tankowaniu. Technologia zatem by się zmieniła, ale niewiele. Mielibyśmy ewolucję, zamiast drastycznej rewolucji, której nikt nie chce.
Specjaliści podkreślają, że w przypadku paliw syntetycznych nie potrzebne byłyby inwestycje w infrastrukturę. Nadal można by wykorzystywać te same stacje paliw, te same cysterny, te same kanały dystrybucji… przede wszystkim to paliwo mogłoby być tankowane do zwykłych silników spalinowych – to jest najważniejsze.
Żadnej zmiany nie będzie?
Oczywiście ekologom się to nie podoba. Oni dalej wygrażają, opowiadają swoje bajki o zeroemisyjności itd. Na szczęście coraz więcej ludzi przestaje udawać, że twierdzenia ekologów mają jakiekolwiek znaczenie. Do gry wkraczają ci, którzy od początku powinni decydować i rozgrywać karty w tej grze. Kraje, które są gigantami motoryzacyjnymi i sami producenci. To przecież ich działka.
Nie mam żadnych wątpliwości, że ten niewielki sprzeciw może się zakończyć wkrótce wielkim tupnięciem nogą, trząśnięciem pięścią w stół. Kilka krajów i producentów powie nie i bajka się skończy. Politycy nie będą mieli absolutnie żadnego pola manewru… i dobrze, bo dokładnie tak powinno to wyglądać. Niech motoryzacją zajmują się ci, którzy się na niej znają i którzy siedzą w temacie od dziesiątek, czy setek lat (pod kątem wiedzy, technologii danego producenta). Nie ktoś, kto buja w obłokach i myśli sobie, że prąd do autek się bierze z nieba, a akumulatory i baterie powstają z liści i gałęzi…
Ekologiczna farsa dotycząca samochodów wkrótce się zakończy. Producentom znudziło się granie w to, co zaproponuje im unia i inni politycy. Teraz to oni zabierają się do roboty i to oni będą dyktować to, w którą stronę pójdzie rynek.
Inspiracja: „Interia”