W swoim segmencie ten Volkswagen stał się hitem
Być może w niektórych regionach świata taki model nigdy nie miałby szans przebicia. Wymagania kierowców są tam zupełnie inne i są zależne chociażby od możliwości finansowych, stopnia rozwinięcia, urbanizacji, charakteru codziennego poruszania się. Natomiast w Europie Volkswagen Up! był modelem, który trafiał w punkt. Przynajmniej w przypadku części odbiorców. To nie jest rodzinny SUV, a miejski hatchback segmentu A. I choć jest w nim zaskakująco sporo miejsca, raczej nie potraktujemy go jako auta rodzinnego. Nie po to został zresztą skonstruowany.

Up! był dostępny przede wszystkim z manualną skrzynią biegów oraz z napędem na przednią oś. To też zresztą świadczy o tym, że miał poradzić sobie przede wszystkim w Europie. Był to samochód bezpieczny, który uzyskał maksymalną ocenę 5 gwiazdek w testach Euro NCAP. Mamy tutaj do czynienia z 1-litrowym jednostkami benzynowymi, które generowały od 60 do nawet 115 koni mechanicznych. Biorąc pod uwagę niewielką wagę, wygląda to całkiem nieźle. Rozmiary połączone z wagą auta i rodzajem silników dają też inną zaletę. Jest to jednak samochód, który pali średnio 4,5 litra na 100 kilometrów. W przypadku jednostek benzynowych to absolutny hit.
Niespotykana w Polsce ocena mówi wszystko
Na początku wysnułem taki wniosek, że w swoim segmencie jest to absolutny hit. Skąd taka teza? Na portalu „Autocentrum” miejski Volkswagen ma średnią ocenę na poziomie 4,4 na 5. Zauważmy, że średnia dla całego segmentu wynosi zaledwie 3,8 a okolice 4,4 to pułap, wokół którego oscylują bardziej jakościowe SUV-y. To chyba mówi wszystko o tym, jak Polacy postrzegają model Up! Ba – jedną z najczęściej wymienianych zalet jest tutaj bezawaryjność. To jednak dopełnia obraz samochodu, który po prostu nie zawodzi i w wielu obszarach jest wyznacznikiem.

Volkswagen położył tutaj duży nacisk na jakość, wykończenie wnętrza i wyposażenie. To sprawia, że naprawdę dobrze się w nim czujemy. Ceny używanych egzemplarzy startują dziś w okolicach 8 tysięcy złotych. Teoretycznie mogłoby się wydawać, że to sporo. Natomiast weźmy pod uwagę wszystko to, co zostało poruszone wyżej – to sprawia, że te samochody utrzymują swoją wartość. Zresztą – mowa przecież np. o rocznikach 2012, czy 2013 – w przypadku tych najtańszych sztuk. I są to samochody, które w większości przypadków nie mają przejechanych 200 tysięcy kilometrów.
Zdjęcia: Volkswagen AG