Ten artykuł powstał w ramach płatnej współpracy z ORLEN.
Mariaż Monako z F1 jak zawsze wspaniały
Grand Prix Monako to jedna z takich imprez w kalendarzu F1, gdzie nawet treningi dostarczają nam wielu emocji. Jasne – nie chodzi tu o to, aby się ze sobą ścigać, czy kręcić najlepsze czasy okrążeń. Natomiast Monte Carlo to przecież jedno z najbardziej fascynujących miejsc na świecie. Ociekające luksusem i prestiżem. Sam tor też zresztą jest w moim mniemaniu kapitalny. Emocji dostarcza samo to, jak blisko barierek przejeżdżają kolejni zawodnicy. Ba – duża część z nich się w te zakręty nie mieści „całują” jedną barierę po drugiej.
Pierwszy trening na Circuit de Monaco został zdominowany przez Brytyjczyków. Wygrał bowiem Lewis Hamilton, trzeci był George Russell, a czwarty Lando Norris. Drugie miejsce zajął Oscar Piastri, który jest oczywiście Australijczykiem, ale jeśli by się uprzeć… Australia to przecież część Commonwealth, czyli Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. A jej głową jest oczywiście król Karol III. Okołobrytyjską dominacją w pierwszym treningu nie będziemy się jednak zbyt długo zajmować. Chociażby dlatego, że większość zawodników potraktowała go rozgrzewkowo i czasy w drugim treningu były już zdecydowanie lepsze…
Charles Leclerc zdominuje domową rundę?
No właśnie – o ile Lewis Hamilton wygrał pierwszy trening z czasem 1:12.169, tak już w drugim treningu Charles Leclerc postawił poprzeczkę na wyniki 1:11.278. Monakijczyk pojechał zatem prawie o sekundę szybciej, niż Brytyjczyk w południe. Dla Leclerca jest to oczywiście domowa runda F1. Zawsze czuł się tutaj kapitalnie i zawsze był bardzo niebezpieczny. Kierowca Ferrari dwukrotnie wygrywał przecież kwalifikacje na Circuit de Monaco. A każdy ekspert powie, że kwalifikacje to najważniejsza sesja weekendu w Monako, bo wyprzedzanie jest tutaj niemalże niemożliwe…
Tym bardziej trudno jest uwierzyć w to, że Leclerc w swojej domowej rundzie… jeszcze nigdy nie stał nawet na podium. Dzisiaj Charles prezentował się kapitalnie. Jedynym zawodnikiem, który był w stanie się do niego zbliżyć, był Lewis Hamilton. Ponad pół sekundy do kierowcy Ferrari stracił Max Verstappen. Jeśli mielibyśmy wyciągać wnioski po piątkowych treningach, to widzimy bardzo mocne Ferrari i Mercedesa oraz Red Bulla, który znów ma problem z ustawieniami. Wniosków jednak wyciągać nie będziemy, bo to tylko treningi i każdy skupia się na czymś innym.
Tsunoda znów po punkty?
Miejsca 8. i 9. w pierwszym treningu oraz 11. i 16. w drugim zajmowali kierowcy zespołu Visa Cash App RB wspieranego przez ORLEN. Zarówno Yuki Tsunoda, jak i Daniel Ricciardo, mogą być jutro na granicy wejścia do Q3. Problemem dla RB może być fakt, że Aston Martin w Monako czuje się bardzo dobrze. A jeśli pierwsza piątka zespołów ma dobry feeling, to TOP10 w F1 jest praktycznie zabetonowane. Tsunoda jednak w tym sezonie udowodnił, że jest zdolny do wszystkiego i nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Czy w Monako Japończyk znów wejdzie do Q3?
Sobotnie aktywności w przypadku kierowców F1 rozpoczną się o godzinie 12:30 od trzeciego treningu. Wszyscy jednak czekamy na kwalifikacje. Czasówka wystartuje o godzinie 16:00. I znów możemy podkreślić, że nigdzie te kwalifikacje nie mają takiego znaczenia, jak właśnie w Monako. Kierowca startujący z pole position przy umiejętnej obronie jest w stanie wygrać ten wyścig nawet pomimo braku tempa, bo wyprzedzanie graniczy tu z cudem. Wiem, że Charles Leclerc robi wszystko, aby zaprzeczyć tej teorii, ale potraktujmy go jako wyjątek od reguły. Przecież Daniel Ricciardo kiedyś wygrał ten wyścig uszkodzonym bolidem. Wygrał, bo po prostu nie dało się go wyprzedzić.
Zdjęcie wyróżniające: Rudy Carezzevoli | Getty Images | Red Bull Content Pool