Ten artykuł powstał w ramach płatnej współpracy z ORLEN.
Solberg na prowadzeniu w 3. rundzie ERC
Popołudniowa pętla Królewskiego Rajdu Skandynawii rozpoczęła się od drugiego przejazdu próby Gronlund. Najlepszym czasem popisali się tam Oliver Solberg i Elliott Edmondson. Liderzy rajdu powiększyli zatem swoją przewagę w klasyfikacji generalnej, natomiast różnice wciąż były mikroskopijne. Dość powiedzieć, że pierwsza trójka zmieściła się w różnicy 1,2 s. Kiedy realizator transmisji prezentował wyniki próby, mogło się wydawać, że w okolicy zaczyna padać deszcz. Jaki krajobraz przywitał nas na kolejnym oesie?
Na drugim przejeździe Bondestad z nieba lunął rzęsisty deszcz. Początkowo te opady nie były zbyt intensywne, natomiast z upływem czasu sytuacja coraz bardziej się pogarszała. Droga natychmiast zaczęła się świecić, a w niewielkich koleinach zaczęła zalegać woda. Ci, którzy jechali nieco wcześniej, mieli jeszcze dosyć dobre warunki. Natomiast kilka ostatnich załóg jechało już jednak w ogromnej ulewie. Martins Sesks podkreślił, że wycieraczki nie dawały rady nawet ustawione na maksymalną prędkość pracy.
Oes, który mógł wszystko zmienić?
W takich warunkach trzeba było bardzo mocno uważać. Najmniejszy błąd przy takim stanie nawierzchni mógł oznaczać wycieczkę poza drogę. Najlepszym czasem popisali się Mikko Heikkila i Kristian Temonen. Kiedy oni pokonywali oes, opady były jeszcze w miarę znośne. Hayden Paddon wykorzystał sytuację i pokonał Olivera Solberga. Nowozelandczyk mógł jednak liczyć na nieco więcej. Szwed stracił do niego ostatecznie tylko 1,3 s i utrzymał fotel lidera Królewskiego Rajdu Skandynawii.
Po chwili przerwy zawodnicy po raz drugi pojawili się na próbie Colin’s. Jest to oczywiście nawiązanie do Colin’s Crest, czyli słynnej hopy Colina na odcinku, który niegdyś w mistrzostwach świata nosił nazwę Vargasen. Tutaj najlepszymi byli Mathieu Franceschi i Andy Malfoy, czyli liderzy mistrzostw Europy. Oliver Solberg i Elliott Edmondson stracili do nich jednak zaledwie 0,3 s. Problemy spotkały tutaj Johana Kristofferssona. 6-krotny rallycrossowy mistrz świata przebił oponę i stracił prawie 30 sekund. To oczywiście przekreśla jego szanse na dobry wynik w ten weekend.
Cały czas do przodu
Na kończącym dzień oesie Gardsjo 2 najlepszy był Solberg. Różnice czasowe znów były jednak niewielkie. To sprawia, że na zakończenie pierwszego dnia rywalizacji w 3. rundzie ERC Solberg ma przewagę zaledwie 3,3 s nad Paddonem. Trzeci jest Heikkila, który traci już jednak zdecydowanie więcej, bo 12,7 s. Pierwszą piątkę kompletują Franceschi i Sesks. Powiedzmy to sobie jednak wprost. Różnice czasowe – tak naprawdę w pierwszej szesnastce – są tak niewielkie, że jutro możemy obserwować mnóstwo zmian pozycji. Absolutnie nikt nie może tutaj mówić o komfortowej przewadze.
Na 9. pozycji dzień zakończyli Miko Marczyk i Szymon Gospodarczyk. Załoga ORLEN Team jechała jednak bardzo dobrym i równym tempem. Na poszczególnych oesach Polacy tracili do zwycięzców niewiele, bo 5, czy 6 sekund. W tak wymagającym rajdzie na tak specyficznych odcinkach specjalnych, uważam to za naprawdę dobry wynik. Natomiast konkurencja jest tutaj tak potężna – w tym rajdzie startują tak fantastyczni zawodnicy – że bardzo trudno jest o walkę w ścisłej czołówce. Miko jednak podkreślał, że cały czas czuje się lepiej i lepiej, więc kto wie, być może jutro Polacy przypuszczą jakiś atak i awansują o kilka pozycji w górę?