Smutna decyzja kolejnego producenta. Diesel jest na skraju upadku i już nic go chyba nie uratuje

Kilka dni temu pojawiła się informacja o tym, że Lamborghini wypuści nowe wcielenie modelu Countach. Oczywiście samochód będzie… hybrydą. Diesel i benzyna umierają i chyba nic ich nie uratuje.

diesel benzyna
Podaj dalej

Diesel od lat jest na piętnowanym. Nie wydaje się, aby była jakaś możliwość ocalenia napędów spalinowych. Unia Europejska w swoich działaniach jest koszmarnie kontrowersyjna, natomiast niestety jest też skuteczna. Ich pomysły – niestety – wchodzą w życie. Pomimo sprzeciwu kierowców, a przede wszystkim producentów samochodów, fit for 55 ma wejść w życie już w 2030 roku. W praktyce oznacza to koniec aut spalinowych.

diesel
fot. pixabay

Lamborghini ze swoim Countachem nie zaszło jeszcze jakoś bardzo daleko. Samochód będzie dysponował mocą 814 koni mechanicznych, z czego aż 780 będzie pochodziło ze spalinowej, benzynowej V12. Silnik elektryczny to jedynie 34 konie mocy. Więc tutaj jeśli chodzi o proporcje, to mamy absolutną przepaść. I dobrze. Bo samochód zachowa swój charakter. Za to odpowiadają też drzwi otwierane w górę.

Taki kształt rewolucji może i jesteśmy w stanie zaakceptować. Generalnie hybrydy to jest ta część rynku, do której możemy zaglądać z przyjemnością. Samochody mają silniki spalinowe, więc normalnie jeździmy i tankujemy. To znaczy nawet nie normalnie, tylko w miarę tanio, bo przecież pomaga nam silnik elektryczny. W wielu przypadkach nawet nie wymaga on ładowania, bo ładuje się sam, w trakcie jazdy. A te ładowane też nie są wcale takie złe, bo wtedy spalanie spada naprawdę do kosmicznie niskich poziomów.

diesel
fot. pixabay

Niestety, nie ma ratunku…

Jednym słowem, hybrydy to jest coś, co jest na ten moment najlepszą opcją. Natomiast pakiet fit for 55 raczej nie przewiduje już produkcji takich samochodów po 2030 roku. OK – może jeszcze wtedy będzie to jakoś możliwe, natomiast po 2035 roku przecież mają być produkowane już tylko auta elektryczne. Więc nawet te świetne hybrydy nie będą miały już prawa bytu. Szkoda, bardzo szkoda. Bo na takie ekologiczne przejście byłbym w stanie się zgodzić bez problemu.

fot. pixabay

Coraz częściej mamy wrażenie, że elektryki nie mają w ogóle duszy, ani charakteru. To znaczy są takie, które mają, ale one nie kosztują ani 100, ani 200, ani nawet 300 tysięcy złotych. Co gorsza, wielu producentów bierze pod lupę swoje najlepsze, flagowe modele i robi z nich auta elektryczne. I to jest naprawdę bardzo smutne. Często ze znakomitego auta wychodzi coś, o czym nie można nawet powiedzieć, żeby było przeciętne.

Niestety, w takim kierunku idzie motoryzacja. Dbajmy o to, co mamy. Cieszmy się tą motoryzacją, póki jest czym się w ogóle cieszyć.

Przeczytaj również