Słodko-gorzki dzień dla Polaków na Rajdzie Dakar. Hołowczyc ze stratą, Goczałowie znów wygrywają

Drugi etap Rajdu Dakar 2024 dobiegł końca. Oczywiście nie dla wszystkich. O ile najlepsi zawodnicy poszczególnych klas od dawna są już na biwaku w Al Duwadimi, tak ci, którzy mieli dziś mniej szczęścia, wciąż są na pustyni, lub w drodze na biwak. Trzeba mieć na uwadze to, że w Arabii Saudyjskiej jest już po godzinie 21:00. W gronie pechowców znaleźli się niestety Krzysztof Hołowczyc oraz Łukasz Kurzeja.

rajd dakar hołowczyc goczał energylandia
Podaj dalej

Rajd Dakar pokazuje swoje prawdziwe oblicze

Drugi etap Rajdu Dakar 2024 prowadził z Al Henakiyah do Al Duwadimi. W większości składał się z kamienistych dróg, chociaż pojawiły się też dwie sekcje z wydmami. Na zawodników czekała dojazdówka o długości 192 kilometrów oraz odcinek specjalny. Ten miał długość aż 463 kilometrów i dla wielu zawodników było to najdłuższe wyzwanie w karierze. Najdłuższe… ale raczej nie najtrudniejsze. Trasa w większości była bardzo szybka. Mniej było kamieni, mniej przebitych opon. Oczywiście nie oznacza to, że było łatwo. Na Dakarze takie słowo nie istnieje.

rajd dakar hołowczyc goczał energylandia
fot. Dakar Media Area | Amaury Sport Organisation Mediatheque

W kategorii samochodów do głosu po wczorajszych problemach doszli faworyci. Etap wygrali Stephane Peterhansel i Edouard Boulanger, a drugie miejsce zajęli Sebastien Loeb i Fabian Lurquin. Na mecie dzieliło ich zaledwie 29 sekund. Trzecie miejsce zajęli Seth Quintero i Dennis Zenz, zaś tuż za podium znaleźli się Nasser Al-Attiyah i Mathieu Baumel. Kilka razy pisałem o tym, że 23-miutowa strata Loeba z pierwszego etapu nie musi zupełnie niczego oznaczać. Już dzisiaj znalazło to potwierdzenie. W klasyfikacji generalnej prowadzi Carlos Sainz z przewagą prawie 2 minut nad Yazeedem Al Rajhi. Trzeci jest… Loeb ze stratą nieco ponad 4 minut. Na Dakarze to tyle, co nic…

Słodko-gorzki polski dzień…

„Tyle, co nic”… tego o swojej stracie na drugim etapie nie mogą powiedzieć Krzysztof Hołowczyc i Łukasz Kurzeja. Niestety, polska załoga urwała koło w swoim dakarowym Mini i przez długi czas musiała czekać na pustyni na serwis. Wirtualna strata na ten moment wynosi ponad 6 godzin. Hołowczyc i Kurzeja wciąż są w drodze na biwak… i jeszcze trochę im zajmie, zanim się tam zameldują. Tak czy inaczej, to koniec jakichkolwiek szans na dobry wynik dla polskiej załogi.

rajd dakar hołowczyc goczał energylandia
fot. Dakar Media Area | Amaury Sport Organisation Mediatheque

Na przeciwległym biegunie jeśli chodzi o rodzaj emocji znajduje się zespół Energylandia Rally Team startujący w klasie Challenger. Polacy w swoich Taurusach T3 MAX dominują. Podobnie jak wczoraj, również w niedzielę etapowe zwycięstwo padło łupem Eryka Goczała i Oriola Meny. Drugie miejsce zajęli Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk, a na czwartym miejscu uplasowali się Marek Goczał i Maciej Marton. Po dwóch etapach polskie załogi wciąż zajmują pierwsze trzy pozycje w klasyfikacji generalnej klasy Challenger. W klasie SSV etap wygrali aktualni liderzy, czyli Gerard Farres Guell i Diego Ortega Gil.

Co działo się dalej?

Wśród motocyklistów najlepszym na etapie okazał się Jose Ignacio Cornejo Florimo. Chilijczyk pokonał o prawie 6 minut Argentyńczyka Luciano Benavidesa oraz o nieco ponad 6 minut kolejnego Chilijczyka Pablo Quintanillę. Liderem rajdu wciąż jest zwycięzca z soboty, Ross Branch. Florimo awansował na drugie miejsce, a trzeci jest Ricky Brabec. Na quadach, podobnie jak wczoraj, wygrał Marcelo Medeiros. W kategorii ciężarówek również zwycięzcy się powtórzyli – kolejny etap padł łupem załogi z polskim pilotem – Janus van Kasteren, Darek Rodewald, Marcel Snijders w Iveco.

rajd dakar hołowczyc goczał energylandia
fot. Dakar Media Area | Amaury Sport Organisation Mediatheque

Jutro etapem z Al Duwadimi do Al Salamiya rozpocznie się próba maratońska. Zawodnicy będą mieli do przejechania aż 295 kilometrów dojazdówki i 438 kilometrów odcinka specjalnego. Co istotne, po etapie mechanicy będą mieli wyłącznie dwie godziny na wykonanie niezbędnych napraw pojazdów. Następnie maszyny trafią na biwak i zostaną zamknięte w parc ferme, skąd zawodnicy odbiorą je dopiero o poranku. Trzymamy kciuki, aby wszyscy Polacy poradzili sobie z tym wyzwaniem jak najlepiej!

Przeczytaj również