Startuje sezon IndyCar
Przyznam szczerze, że moja przygoda z serią IndyCar rozpoczęła się zupełnie przypadkowo. Po szczepieniu przeciwko koronawirusowi musiałem – no cóż – swoje „odchorować”. Leżąc przykryty kołdrą na kanapie przed telewizorem skakałem po kanałach i szukałem czegoś interesującego. IndyCar. E, nuda – pomyślałem sobie. Wystarczyła minuta, abym zmienił zdanie. Absolutne szaleństwo. Mnóstwo manewrów wyprzedzania, kraksy, nieoczywiste ruchy… no i przepadłem. Chcąc, czy nie, od tamtego momentu z wielkim zainteresowaniem śledzę to, co dzieje się w „amerykańskiej Formule 1”.
To porównanie do F1 nie jest bezzasadne. W obu przypadkach mówmy o najbardziej zaawansowanych bolidach jednomiejscowych. Jeśli chodzi o czystą prędkość, to bolid IndyCar jest szybszy, natomiast nieco gorzej radzi sobie w zakrętach. To fakty. Nie wiem, na ile jest to kwestia sposobu realizacji transmisji, ale zawsze wydaje mi się, że w IndyCar te prędkości są niesamowite. Że po prostu – jest tam o wiele szybciej, niż w F1. A może to również kwestia samych torów? Na pewno…
Wspaniałe tory i gwiazdy znane z F1
Same tory w serii IndyCar są cudowne. Mamy tutaj do czynienia z wspaniałą mieszanką. W kalendarzu są oczywiście tory uliczne. Pierwszy z nich to St. Petersburg, gdzie seria będzie ścigała się już w ten weekend. Są oczywiście klasyczne tory wyścigowe – chociażby Road America, czy legendarna Laguna Seca. Ale są też owale. M.in. Indianapolis Motor Speedway, gdzie odbywa się słynny wyścig Indy 500. I nie – gwarantuję wam, że wyścigi na owalach nie są nudne. To jest często kopalnia potężnego i emocjonującego ścigania.
Marcus Ericsson, Romain Grosjean, Takuma Sato – kojarzycie te nazwiska? To oczywiście byli kierowcy Formuły 1. A do tego chociażby Marcus Armstrong, Callum Ilott, czy Christian Lundgaard znani z serii towarzyszących F1. Oni wszyscy ścigają się teraz w IndyCar. A oprócz nich są jeszcze prawdziwi „wymiatacze” Indy, jak Scott Dixon, Colton Herta, Kyle Kirkwood, Scott McLaughlin, Josef Newgarden, Pato O’Ward, czy Alex Palou. Stawka jest naprawdę bardzo mocna i wyrównana. Łącznie w trakcie sezonu będziemy mieli 18 wyścigów, w których powalczą przedstawiciele 16 zespołów. 23 kierowców zapowiedziało start w pełnym sezonie. Kolejni zaliczą wybrane rundy, w tym oczywiście Indy 500.
Na start St. Petersburg
Oczywiście mowa tutaj o miejscowości St. Petersburg na Florydzie, położonej przy Zatoce Tampa. St. Pete – jak często mówi się w skrócie – położone jest nie od strony Oceanu Atlantyckiego, jak chociażby Miami, a od strony Zatoki Meksykańskiej. Nawiązanie do rosyjskiego Petersburga nie są przypadkowe. Jednym z założycieli St. Pete był Peter Demens, a właściwie… Piotr Aleksiejewicz Dementiew. Urodzony w Rosji, dorastający niedaleko Petersburga… otwarty krytyk cara, który został wygnany z kraju w 1880 roku. Petersburg na Florydzie wziął zatem nazwę bezpośrednio z Petersburga w Rosji, bo tak postanowił Demens. Czy też Dementiew – jak zwał, tak zwał.
Wyścigi w St. Pete należą do niezwykle emocjonujących. Mnóstwo walki, kraksy, przepiękna rywalizacja. Naprawdę polecam – gwarantuję, że nikt z was nie będzie zawiedziony. O której startują najważniejsze sesje? Kwalifikacje ruszą w sobotę o godzinie 20:00 czasu polskiego. Akurat… po zakończeniu wyścigu F1 w Arabii Saudyjskiej. A że weekend F1 kończy się znów w sobotę… no to w niedzielę nie ma wymówek. Wyścig o Grand Prix St. Pete rozpocznie się o godzinie 18:15. Doskonała godzina, prawda? Nic, tylko oglądać. Nie będziecie tego żałować!
Zdjęcie wyróżniające: Team Penske Media