Ten artykuł powstał w ramach płatnej współpracy z ORLEN.
F1 pokazała swoje piękno. Tak to powinno wyglądać zawsze!
Ciężko będzie w kilku sensownych zdaniach streścić to, co wydarzyło się w kwalifikacjach do wyścigu F1 w Las Vegas. Od samego początku impreza ta budzi ogromne kontrowersje. Kontrowersje budziła jeszcze na długo przed tym, jak bolidy pojawiły się w stanie Nevada. Od momentu ogłoszenia Vegas w kalendarzu Formuły 1 słyszeliśmy narzekania. Po co, dlaczego, nie potrzebne i tak dalej. Narzekanie malkontentów jest tutaj jednak nieistotne. Królowa motorsportu potrzebuje takich weekendów.
Ortodoksyjni fani F1 będą narzekać na wszystko, co wiąże się z weekendem w Vegas. Nie wszyscy rozumieją, że w sporcie nie chodzi wyłącznie o to, co dzieje się na boisku, hali, korcie, czy w tym przypadku na torze. Sama warstwa sportowa to tylko jedna strona medalu. Po drugiej jest wszystko inne. Kwestie biznesowe, medialne i tak dalej. Czasy, kiedy kilku facetów przyjeżdżało na tor, ścigało się i wracało do domu, a w poniedziałek ukazywały się obszerne podsumowania w gazetach, dawno minęły. Sport się zmienia. F1 też się zmienia i wyznacza nowe standardy. Czy się to komuś podoba, czy też nie.
F1 w Vegas jest kolorowe i świecące. Jest jednym, wielkim show, w którym rywalizacja sportowa jest tylko jednym z elementów całej imprezy. I moim zdaniem nie ma w tym niczego złego. A jeśli w dodatku do tego całego show dostajemy takie kwalifikacje, jak te, które odbyły się dzisiejszego poranka… To ja w zasadzie nie mam nic przeciwko stałemu miejscu Vegas w kalendarzu. To była absolutnie fantastyczna sesja. Przede wszystkim to była sesja, w której każdy miał swoje szanse. Nagle rywalizacja się wyrównała, tabela się spłaszczyła. Dokładnie o to nam wszystkich chodziło.
Sensacja sensację sensacją pogania…
Potężne ciosy rozpoczęły się już w Q1. Wtedy to bowiem z dalszej rywalizacji odpadły oba bolidy McLarena. Doskonale wiemy, w jakim miejscu znajduje się aktualnie McLaren. Jest to trzecia, może nawet druga siła aktualnej F1. Jak więc określić to, że i Lando Norris i Oscar Piastri wylatują z kwalifikacji już na samym początku? Razem z nimi w Q1 odpadli Esteban Ocon, Guanyu Zhou oraz Yuki Tsunoda. Japończyk pechowo nie był w stanie poskładać szybkiego okrążenia i pomimo dobrego tempa na przestrzeni weekendu, musiał pożegnać się z kwalifikacjami na Q1.
Do Q2 awansował z kolei Daniel Ricciardo. Drugi z kierowców zespołu AlphaTauri wspieranego przez ORLEN naprawdę świetnie się dzisiaj prezentował. A jeśli już poruszyliśmy temat sensacji… to właśnie w Q2 miejsce miały kolejne. Powiedzmy tylko, że już wtedy odpadli Sergio Perez z Red Bulla i Lewis Hamilton z Mercedesa. Odpadł też Lance Stroll, natomiast w jego przypadku raczej nikogo nie powinno to dziwić.
W Q3 swoją moc potwierdziło Ferrari. Kolejną sesję wygrał Charles Leclerc, który nieznacznie pokonał Carlosa Sainza. Ferrari tym samym zablokuje pierwszy rząd na starcie do wyścigu. Pisałem o tym, że te kwalifikacje były nieprzewidywalne i że czegoś takiego w F1 potrzebujemy. Przecież w Q3 znaleźli się przedstawiciele Alfy Romeo, Haasa, czy Williamsa. Ba – Williams wprowadził do Q3 dwóch kierowców i oni zajęli kolejno 6. oraz 7. miejsce. To były fascynujące kwalifikacje.
Czas na grand prix!
Wyścig o Grand Prix Las Vegas wystartuje w niedzielę o godzinie 7:00. To dosyć specyficzna sytuacja, bowiem oznacza to jednocześnie, że będzie to 22:00 czasu lokalnego. Wyścig o grand prix odbędzie się zatem… w sobotę. Liczymy na kawał dobrej rywalizacji. Jeśli będzie tak, jak w kwalifikacjach, to możemy liczyć na kapitalne ściganie!