Samochód elektryczny z dźwiękiem! Czy to przełom? Sprawdźcie jak brzmi auto na prąd – podoba wam się?

Samochód elektryczny ma swoje zalety, ale ma też mnóstwo wad. Co ciekawe, jedną z kwestii można uznać w zależności od sytuacji i za wadę i zaletę. Chodzi mianowicie o dźwięk… a raczej jego brak. To wada, czy zaleta?

samochód elektryczny dźwięk hyundai kona hayden paddon
Podaj dalej

Z jednej strony na pewno można potraktować to jako zaletę. Komfort podróżowania na pewno jest wtedy dosyć wysoki. Samochód elektryczny niemal nie wydaje dźwięków, więc nie ma możliwości, żeby czymś nas zdenerwował. Natomiast nie oszukujmy się – większość nowych samochodów oferuje podobne doznania. Tzn. w trakcie jazdy nie słyszymy praktycznie nic z zewnątrz – nic nie przeszkadza.

samochód elektryczny dźwięk hyundai kona hayden paddon
fot. pixabay

Z drugiej strony na pewno jest to jakaś wada. Na przykład ze względów bezpieczeństwa. Ludzie są coraz częściej przyzwyczajeni do tego, że przechodzą przez drogę na słuch. Nie patrzą, czy coś jedzie – nie słyszą, więc idą. W przypadku samochodu elektrycznego może się to zakończyć tragedią.

Pamiętam, że kiedyś miałem okazję startować w Rajdzie Polski Nowych Energii. Był to rajd na regularność organizowany przy okazji Rajdu Polski Historycznego. Mieliśmy do dyspozycji właśnie auta elektryczne. Start odbywał się na rynku w Krakowie i powiem szczerze… ludzie po prostu wchodzili nam przed maskę. Oczywiście jechaliśmy tam z takimi prędkościami, że nic nie miało prawa się stać. Co gdyby wydarzyło się to gdzie indziej i prędkość byłaby większa?

Czy to przełom?

Od paru lat była gwiazda Rajdowych Mistrzostw Świata WRC – Hayden Paddon – pracuje nad prototypem elektrycznej rajdówki. Hyundai EV Kona tworzony przez niego i jego ekipę budził od razu wiele emocji. Przyznam szczerze, że sam z ciekawością śledziłem ten projekt, bardzo często zaglądając na Facebooka Nowozelandczyka, zwycięzcy Rajdu Argentyny 2016.

Śledziłem ten projekt tym bardziej, że Paddon od kilku tygodni zapowiadał, że wkrótce „samochód nie będzie już taki cichy”. Te zapowiedzi wyjątkowo mi się podobały, bo sam od dawna byłem zwolennikiem tego, żeby w jakiś sposób nadać elektrykom dźwięk. Szczególnie jeśli chodzi właśnie o samochody przeznaczone do sportu motorowego. Nie wyobrażam sobie, żeby elektryczne rajdówki nie wydawały żadnych dźwięków.

Raz, że byłoby to niebezpieczne. Kibic słyszy samochód rajdowy z daleka i wie, że musi uważać. Jeśli go nie słyszy, jest rozluźniony, może przebiegać przez drogę itd. Dźwięk to podstawa, właśnie m.in. ze względów bezpieczeństwa. Ale przecież dla widza to też jest istotne ot tak – po prostu, dla ucha. Kibice nie wyobrażają sobie samochodu rajdowego bez dźwięku. Mamy XXI wiek – od dawna twierdziłem, że nie wierzę, że nie da się nadać tym samochodom jakiegoś dźwięku. Ba – byłem przekonany, że pewnie nie jest to zbyt trudne.

Paddon udowodnił, że miałem rację

Hayden Paddon to zrobił – nadał swojej rajdówce dźwięk. Internauci oczywiście po pierwszym przejeździe obdarzyli Nowozelandczyka porcją hejtu. Co on na to?

Hayden Paddon: – Zazwyczaj nie wdaję się w takie dyskusje, ale miejcie na uwadze jedno – to jest dopiero prototyp. Nasz zespół wykonał ten system dźwiękowy w sumie na szybko, żeby tylko zdążyć na ten weekend. Na ten moment nie brzmi to tak, jak będzie w przyszłości – to nie jest finalny produkt. Natomiast najważniejsza kwestia jest taka, że mamy dźwięk – potrzebowaliśmy tego ze względów bezpieczeństwa. Czy to naprawdę jest powód do hejtowania? Czy może do tego, żeby docenić to, że nie myślimy sztampowo i staramy się wprowadzać konieczne innowacje i pokazać światu kierunek?

OK – dźwięk może nie jest jakiś zachwycający, przynajmniej na razie. Natomiast jakkolwiek by ten samochód nie brzmiał, Hayden już ma u mnie ogromnego plusa. Bezpieczeństwo to raz, wrażenia kibica dwa… ale najważniejsze w tym wszystkim jest właśnie to, że w końcu ktoś zrealizował wizję, o której wielu mówiło od lat. Nadał dźwięk elektrykowi. To oczywiste, że to dopiero pierwszy krok. Teraz pozostaje nam czekać jak ten segment będzie rozwijany. A pole do popisu – w moim odczuciu – jest tutaj przeogromne.

Przeczytaj również