F1
Jaki to był rok? Przede wszystkim stojący pod znakiem nieprawdopodobnej walki o mistrzostwo świata w F1. Czegoś tak emocjonującego i intensywnego nie oglądałem chyba nigdy. Max Verstappen kontra Lewis Hamilton, Toto Wolff kontra Christian Horner, Mercedes kontra Red Bull. Ta batalia toczyła się na kilku frontach i często toczyła się w sposób wręcz brutalny i pełny wszelakich kontrowersji.
Czy Verstappen zasłużył na tytuł? Nie znam osoby, która by twierdziła inaczej. A jeśli taka jest, to znaczy, że postradała zmysły. Holender był lepszy chyba w każdej możliwej statystyce. Gdyby nie dziwne akcje ze Silverstone, gdzie wyleciał z toru, czy z Hungaroringu, gdzie z toru pośrednio wyrzucił go Valtteri Bottas, to Verstappen byłby mistrzem już kilka wyścigów przed końcem sezonu. Zakończyło się w kontrowersyjny sposób – bo jak mogłoby być inaczej – ale Max wygrał ten tytuł zasłużenie.
WRC
W WRC ciekawie było na niby. Niby ktoś tam się ekscytował walką Elfyna Evansa i Sebastiena Ogiera, ale każdy dobrze znał jej finał. To nie jest batalia, która by kogokolwiek porwała. Na sezon 2021 nie dojechali Thierry Neuville, ani Ott Tanak. Nie dojechał też cały zespół Hyundaia i to była główna bolączka tych mistrzostw. Nie oszukujmy się, to był nudny sezon. A w porównaniu do F1… nawet nie znajduję słów. Jak mocniej wyrazić słowo nuda?
Nudna jest też dominacja Sebastiena Ogiera. Jasne – niczego mu nie zabieram. Jest znakomitym kierowcą, piekielnie szybkim, ale zarazem doskonałym strategicznie. Ale jest też płaczkiem, ciągłym narzekaczem, ma w sobie jakieś najgorsze francuskie cechy, przez które nigdy nie będzie ulubieńcem kibiców. Mam wrażenie, że świat rajdów jest nim znudzony. W przyszłym roku Francuz ma pojawiać się w stawce wyłącznie okazjonalnie i o tytuł mają walczyć inni. To najlepsze, co mogło spotkać tę dyscyplinę. Może znów zrobi się ciekawie? Tym bardziej, że mamy nowe rozdanie i nowe auta?
Kajto znów stracił tytuł
Polskich kibiców o wiele bardziej interesowała rywalizacja w WRC 3. Do samego końca o mistrzostwo walczył Kajetan Kajetanowicz. Polak niestety znów przegrał na samym finiszu, tracąc ostatecznie do zwycięskiego Yohana Rossela 3 punkty. Można mieć flashbacki z 2019 roku – wtedy Kajto też przegrał tytuł o 3 punkty i też z Francuzem – Pierre-Louisem Loubetem. A przecież w 2020 roku też było stosunkowo blisko… tytuł z Huttunenem był przegrany o 18 punktów.
Są osoby, które poddają w wątpliwość to, czy Kajetanowicz zalicza się do czołówki kierowców aut R5 na świecie. Zawsze w ostateczności czegoś mu brakuje. W większości sezonu załoga nie nawiązywała też walki z załogami aut R5 z WRC 2. Co w przyszłym roku? Wydaje się, że tutaj nie ma już czasu na zmiany aut. Kolejna walka o tytuł w Fabii Rally2 evo? Wydaje się, że to jedyne sensowne rozwiązanie. Oby tym razem z innym skutkiem.
ERC
Pierwszy raz od długiego czasu pojawiła się w mistrzostwach Europy załoga, która realnie potrafiła walczyć z tuzami ERC. I to naprawdę były tuzy. W więcej niż dwóch rajdach wystąpili m.in. Dani Sordo, Craig Breen, Nikołaj Griazin, Aleksiej Łukjaniuk, czy Andreas Mikkelsen, który ostatecznie został mistrzem. Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk potrafili z nimi walczyć. Polska załoga zresztą w rocznej klasyfikacji przywiozła za sobą dwukrotnego mistrza ERC Łukjaniuka i stanęła na podium. To mówi samo przez się.
Ale po drodze duet ORLEN Team zaliczył też kilka kamieni milowych. Pierwsze podium w ERC w Rajdzie Polski, później podium poza Polską i najlepszy wynik w karierze – 2. miejsce w Rajdzie Węgier. Wygrane odcinki specjalne – i to nie tylko widowiskowe mickey mouse’y, tylko próby z prawdziwego zdarzenia. Wreszcie, mistrzostwo Europy juniorów w kategorii Michelin Talent Factory. Naprawdę, jest się czym pochwalić! Może to już pora na przecieranie szlaków w WRC?
RSMP
Zmieniamy cykl, ale tak naprawdę zostajemy przy tej samej załodze. Marczyk i Gospodarczyk roznieśli mistrzostwa Polski w drobny pył, zdobywając tytuł po raz drugi. Od samego początku nie było absolutnie żadnych wątpliwości co do tego, kto jest w krajowym czempionacie najszybszy. Mistrz mógł być tylko jeden, nawet pomimo faktu odpuszczenia jednej rundy.
Co prawda Mikołaj i Szymon nie wygrali wszystkich rajdów. W Rzeszowie ponieśli nieznaczną porażkę z Erikiem Caisem. Wielu ludzi sobie z tego drwiło, ale to wynikało wyłącznie z ich niewiedzy i nieznajomości tematu. Ten sam Cais trzy tygodnie później lał na Rajdzie Barum Jana Kopeckiego. Wtedy hejterzy nagle zapadli się pod ziemię. Zresztą, w ERC Miko zlał Caisa o 92 punkty, co pokazuje, że Polak i tak jest o wiele bardziej wszechstronnym kierowcą.
World RX
Mam wrażenie, że cały świat kompletnie zapomniał o World RX. Rallycrossowe Mistrzostwa Świata wyszły kilka lat temu z potężnego kryzysu, aby chwili znów w niego wpaść swoimi głupimi decyzjami. Wszyscy pamiętamy czasy z kilkoma producentami, jak Volkswagen, Audi, Peugeot, Ford itd. Zespoły fabryczne, kapitalni kierowcy. A teraz? Teraz World RX znów zapadło się pod ziemię, ścigając się na torach zaadaptowanych z obiektów F1… nie tędy droga.
Tak czy inaczej, sama walka była w miarę ciekawa i trwała do ostatniej rundy sezonu. Ostatecznie po kolejne mistrzostwo sięgnął Johan Kristoffersson, który – dzięki bogu – wyszarpał tytuł Timmy’emu Hansenowi.