Jazdy odbywały się na skróconej wersji toru Grand Prix, czyli na pętli o długości 3,629 km. W trakcie czterech dni jazdy Kubica wykonał 541 okrążeń, co daje łącznie dystans niemal 2000 kilometrów. Warto podkreślić, że tylko jeden zawodnik przejechał w ten weekend więcej – był nim Mike Rockenfeller.
Kubica był jednym z najbardziej zapracowanych zawodników na torze. Wykonywał różne strategie – raz symulacja wyścigu, później szybkie kółka, później testy w kolejnych sektorach. Polak często zjeżdżał do pitlane i bardzo dużo zmieniał, ustawiał samochód pod siebie. Kubica na pewno zebrał multum niezbędnych danych i to napawa nas optymizmem.
Istotne jest też to, że kierowca ORLEN Team miał okazję do przetestowania samochodu w najróżniejszych warunkach. Raz było sucho i zimno, później cieplej, padał też ulewny deszcz, były poranki z wilgotnym torem itd. Nurburgring zlokalizowany jest w górach Eifel, gdzie błyskawiczne zmiany pogody to norma, więc to dobrze, że na testy wybrano właśnie taką lokalizację.
Najlepszy czas w testach wykręcił Ferdinand von Habsburg, arcyksiążę Austrii, książę Czech i Węgier. On wykręcił czas 1:18.911. Zresztą książę w samych superlatywach wypowiadał się o Kubicy, twierdząc, że to dla niego wielki zaszczyt, nie tylko spotkać Roberta, ale także ścigać się z nim w jednej serii.
Pierwsze cztery pozycje w testach zajęli kierowcy Audi RS5 DTM. Wspominaliśmy już o Habsburgu, dalej byli Nico Muller, Rene Rast oraz Jamie Green. 5. pozycję zajął najlepszy kierowca w BMW M4 DTM, Sheldon van der Linde, który zrobił czas 1:19.070, co oznacza stratę zaledwie 0,159 s.
Robert Kubica zajął 12. pozycję, z najlepszym czasem 1:19.493. Polak stracił do Habsburga 0,582 s, co jest stratą stosunkowo małą, porównując doświadczenie z nowym samochodem Polaka, a konkurencji, która przejeździła nim cały poprzedni sezon. Warto podkreślić, że Kubica uplasował się przed Marco Wittmannem, mistrzem DTM z 2014 roku.