Samochód, który był marzeniem
Z 36 wygranymi rajdami WRC jest najlepszą konstrukcją rajdową, jaką kiedykolwiek stworzył Citroen. Jest maszyną, która dała najwięcej tytułów mistrza świata słynnemu Sebastienowi Loebowi. O jakim aucie mowa? Oczywiście o Citroenie C4 – w tym konkretnym przypadku w odmianie WRC naturalnie. To był samochód, który kilkanaście lat temu rozbudzał wyobraźnię. To był jeszcze taki moment w Rajdowych Mistrzostwach Świata, w którym samochody rajdowe – nawet te najwyższej kategorii – niemal do złudzenia przypominały ich drogowe odpowiedniki.
I wówczas z marketingowego punktu widzenia miało to ogromny sens. Kibicując komuś na trasach rajdowych mogłeś kupić niemal identyczny samochód cywilny. Niemal identyczny… oczywiście pod względem wyglądu. Natomiast mogłeś w jakiś sposób utożsamiać się z kierowcą, czy zespołem, który lubiłeś. Teraz ta sytuacja nieco się zmieniła. Umówmy się – cywilny Ford Puma nie ma niczego wspólnego z Pumą Rally1. W królewskiej kategorii WRC rządzą statki kosmiczne, które zupełnie nie przypominają swoich drogowych odpowiedników. Ale mniejsza z tym… wróćmy do C4.
Każdy kibic chciał go mieć
Citroen C4 był niegdyś niezwykle pożądanym autem. Pamiętam, że sam na etapie egzaminu na prawo jazdy rozważałem ten samochód. Nawet pomimo faktu, że Loeb od dwóch lat jeździł już DS3 i… w gruncie rzeczy właśnie kończył swoje regularne starty w mistrzostwach świata. Dzisiaj zadbanego Citroena C4 kupimy za około 10 tysięcy złotych. I podkreślam, że mówimy tutaj o aucie nawet z rocznika 2010. W przypadku takich roczników zdecydowanie częściej mówimy już o kwotach rzędu 30 tysięcy złotych.
Jeśli chodzi o spalanie, to lepszą opcją będzie oczywiście C4 z silnikiem diesla. W cyklu mieszanym według użytkowników „Autocentrum” samochód pali ok. 4,7 l, co pozwala na przejechanie ok. 1270 km na jednym baku. W przypadku wersji benzynowych spalanie jest nieco wyższe, ale nieznacznie… A co z silnikiem? Czy tutaj ten rajdowy rodowód jakkolwiek się przebijał? To oczywiście zależy od wersji. Natomiast ta benzynowa z silnikiem 2.0 VTS o mocy 180 koni mechanicznych z całą pewnością mogła robić wrażenie.