Rajd Rzeszowski – klasyk RSMP
Trudno wyobrazić sobie obecnie kalendarz Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski bez Rajdu Rzeszowskiego. Podkarpacki klasyk znajduje się w kalendarzu nieprzerwanie od 2002 roku. Jest jego stałym, bardzo mocnym punktem. Organizatorzy tej imprezy zawsze stawali na wysokości zadania. Nawet w trakcie covidowego sezonu dali sobie radę z czekającym ich wyzwaniem. Rzeszów na przestrzeni lat bywał też rundą Rajdowych Mistrzostw Europy i rywalizowali tutaj najlepsi kierowcy na świecie. To prawdziwy klasyk RSMP. Pewny, mocny, z niepodważalną pozycją.
W tym roku organizator też nie mógł narzekać na brak zajęć. Rajd Rzeszowski jest nie tylko rundą Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. To również runda mistrzostw Słowacji, dwóch cykli międzynarodowych – European Rally Trophy i mistrzostw Europy strefy centralnej, Historycznych Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski oraz Rajdowego Pucharu Południa (rajd okręgowy). Łącznie na trasach rajdu pojawią się 94 załogi. Ale o tym za moment…
Przede wszystkim Lubenia…
W czwartek na zawodników czeka krótki odcinek testowy w Niechobrzu, tuż obok Krzyża Milenijnego. Zawodnicy będą się tam pojawiali od godziny 16:00. Już o godzinie 19:15 akcja przeniesie się pod Millenium Hall – tam rozpocznie się przedrajdowa konferencja prasowa. Wreszcie o godzinie 20:00 rajd oficjalnie wystartuje ceremonią startu. Na piątek zaplanowano pięć odcinków specjalnych. Będą to dwukrotnie pokonywane próby Blizianka i Lubenia oraz kończący dzień superoes Rzeszów.
Blizianka to krótka, aczkolwiek dosyć skomplikowana technicznie próba ze zmieniającą się nawierzchnią. Miejscami asfalt jest tam bardzo zniszczony i podbijający. Lubenia to z kolei absolutny klasyk, prowadzący po okolicznych górkach i dolinach. Góra, dół, góra, dół – zakręt w zakręt. Oczywiście z kultowym watersplashem. To jedno z najbardziej ikonicznych miejsc w całych mistrzostwach Polski. Na zakończenie dnia odbędzie się superoes w centrum Rzeszowa. Łącznie w piątek załogi pokonają 70 kilometrów odcinków specjalnych.
Piękne rzeszowskie serpentyny
Sobota to finałowy dzień rajdu. Zawodnicy dwukrotnie pokonają oesy Różanka, Brzostek i Kołaczyce. Są to oesy nieco bardziej oddalone od bazy rajdu, niż te piątkowe. W gruncie rzeczy ich charakterystyka może wydawać się podobna. Są to oesy pofalowane, mocno pagórkowate. Nie ma tutaj zbyt wielu prostych fragmentów. Można tutaj powiedzieć dokładnie to samo, co w przypadku Lubeni. Góra, dół, góra, dół, zakręt w zakręt. Oesy z przepięknymi widokami. Prowadzące przez płynne sekcje zakrętów – często z idealnym, gładkim asfaltem i drobnymi kamyczkami w cięciach. Absolutna klasyka gatunku.
Sobota to ponad 80 kilometrów rywalizacji. Łącznie w trakcie dwóch dni załogi pokonają 11 odcinków specjalnych o długości 151 kilometrów. Jest to oczywiście runda dłuższa, niż klasyczne imprezy RSMP. Ma to związek z tym, że Rajd Rzeszowski jest częścią dwóch międzynarodowych cykli. Kibice na pewno nie będą się nudzili. Na trasach jest multum miejsc, w których powinno być bardzo ciekawie. Włącznie z zakrętami „na odwagę”, gdzie o błąd wcale nie będzie trudno.
Rajd Rzeszowski wyłoni nam mistrzów?
Rajd Rzeszowski NIE wyłoni nam mistrzów Polski. Przed tą imprezą w punktacji prowadzą Grzegorz Grzyb i Adam Binięda. Jarosław Szeja i Marcin Szeja są na drugim miejscu. Bracia z Ustronia tracą do liderów 10 punktów. W Rajdzie Rzeszowskim do zdobycia jest 35 punktów. 30 za wygranie rajdu oraz 5 za Power Stage. Zatem czysto teoretycznie pod podkarpackiej rundzie RSMP przewaga Grzyba nad Szeją może wzrosnąć do 45 punktów. Natomiast nawet taki scenariusz nie zapewni Grzybowi i Biniędzie tytułu.
Kwestia w tym, że punkty z Rajdu Śląska będą mnożone przez współczynnik 1,5. Oznacza to, że za zwycięstwo w rajdzie zawodnik dostanie 45 punktów. A do tego dochodzą jeszcze punkty za Power Stage. Nie ma zatem matematycznej możliwości, aby losy tytułu rozstrzygnęły się w Rzeszowie. O mistrzostwie tak czy inaczej zadecyduje Rajd Śląska, który w tym roku jest również rundą Rajdowych Mistrzostw Europy.
Dla kogo Rzeszów?
Zdecydowanymi faworytami do zwycięstwa w Rajdzie Rzeszowskim są Grzyb i Binięda. Dość powiedzieć, że dla Grzyba jest to już 26 występ w tej imprezie. Wydaje się, że aktualnego mistrza Polski w Rzeszowie nic nie może już zaskoczyć. Tak się składa, że w tym sezonie w czterech rundach RSMP za każdym razem mieliśmy innych zwycięzców. W Świdnicy wygrali Miko Marczyk i Szymon Gospodarczyk. Później w Rajdzie Nadwiślańskim najlepsi byli Grzegorz Grzyb i Adam Binięda. Rajd Małopolski przyniósł pierwsze zwycięstwo dla braci Szejów a Rajd Koszyc dał premierowy triumf Jakubowi Matulce i Danielowi Dymurskiemu.
To pokazuje, że w walka w RSMP w tym roku jest naprawdę wyrównana. Grzyb, Szeja, Matulka – wszyscy oni prezentują kapitalne tempo. A przecież w Koszycach o włos od triumfu był Zbyszek Gabryś, który startuje Skodą Fabią RS Rally2. Rozum mówi, że w Rzeszowie wygra Grzyb. Natomiast… kto wie? Szeja wie, że w Rzeszowie będzie musiał przycisnąć, aby zachować szansę na tytuł. Zawodnikowi z Ustronia przed rajdem w czasie dwóch dni testowych pomagał Aleksiej Łukjaniuk. Matulka i Gabryś mają świeże wspomnienia z Koszyc i… pewnie wiele by dali, aby ten pojedynek o zwycięstwo stoczyć też w Rzeszowie. To może być naprawdę świetny rajd.