Rajd Małopolski – oto jak robić to dobrze…
Wyjazd na Rajd Małopolski traktowałem w kategoriach… zagadki. Byłem niezwykle ciekawy tego, co mnie spotka w Makowie Podhalańskim i okolicach. Wybierając się na pozostałe rundy RSMP mniej więcej wiem, czego mogę się spodziewać. Wiem, gdzie znajduje się biuro rajdu i serwis. Wiem, gdzie są odcinki specjalne, gdzie są ciekawe miejsca i jak się w nie dostać. Zazwyczaj znam miejsca, w których są dobre parkingi i generalnie wiem, czego mogę się spodziewać. Wiem, jakie jest podejście do mediów i do kibiców. Wszędzie pod tym względem jest trochę inaczej. Wszędzie są jakieś plusy i minusy.
Jadąc do Makowa Podhalańskiego tego nie wiedziałem. To bardzo młoda impreza. Dość powiedzieć, że rozgrywana była dopiero po raz trzeci – i zarazem po raz pierwszy w mistrzostwach Polski. Oczywiście to nie jest tak, że na tych terenach nigdy nie było rajdów. Wręcz przeciwnie – rajdy były tutaj zawsze i było ich kilka. Kibice z okolicami Makowa Podhalańskiego, czy Suchej Beskidzkiej, kojarzą przede wszystkim Rajd Krakowski. W tych okolicach rozgrywany był niegdyś Rajd Polski. Ba – Rajd Polski, który był rundą Rajdowych Mistrzostw Świata i znalazł się w pierwszym, historycznym kalendarzu WRC.
Mówimy zatem o terenach rajdowych. O terenach, które rajdy mają w swoim DNA i rajdy bardzo dobrze pamiętają. Natomiast mówimy też o terenach, które nie widziały rajdu rangi chociażby mistrzostw Polski od sezonu 2008. Ja w 2008 roku miałem 14 lat i mówiąc całkowicie szczerze – miałem wtedy w głowie nieco inne tematy, niż rajdy samochodowe. Nigdy wcześniej nie byłem na rajdzie w tych okolicach i szczerze mówiąc, nie miałem prawa być. Nie było takiej możliwości. Natomiast Małopolska z całą pewnością zasługiwała na swoją rundę. Na powrót ścigania w te piękne tereny. I to się organizatorom udało.
Zupełnie nowe standardy…
Jeśli coś w Małopolsce mnie zaskoczyło, to wyłącznie na plus. Maków był przygotowany na ten rajd. Podobało mi się rozmieszczenie tablic informacyjnych oraz to, jak służby sprawnie kierowały ruchem chociażby w okolicach parku serwisowego oraz miejsca, gdzie znajdowały się start i meta rajdu. To na pewno nie jest standardem. Zarówno park serwisowy, jak i chociażby biuro rajdu, były znakomicie przygotowane do tej imprezy. Ciekawe miejsce startu i mety, rampa, osoby prowadzące całą imprezę. W zasadzie, to rajd się rozpoczął… zanim jeszcze się rozpoczął.
Czwartkowego popołudnia organizator przygotował bowiem konferencję prasową na rynku w Wadowicach. Bardzo ciekawa i po prostu fajna koncepcja. Kolorowe samochody, balony, koszulki, mnóstwo rodzin z dziećmi, prowadzący, rozmowy z zawodnikami, plakaty, naklejki i tak dalej. Event w Wadowicach przyciągnął tłumy kibiców i to była naprawdę świetna „rozgrzewka”, przed kolejnymi dwoma dniami rajdu. Zresztą, jeśli już o tłumach mowa, to przy oesach ludzi też było mnóstwo… ale nie o tym teraz. Jak już wspominałem – jeśli chodzi o kwestie czysto techniczne i przygotowanie organizatora do rundy RSMP, to wszystko stało tutaj na absolutnie najwyższym poziomie.
Jeśli chodzi o współpracę chociażby z mediami, to również nie ma się do czego przyczepić. Organizator nie przygotował naklejek „media” na samochody, natomiast koniec końców nie uważam, aby miało to jakieś szczególne znaczenie. Przynajmniej w tych miejscach, w których ja się pojawiłem, odpowiednie służby zabezpieczenia nie utrudniały tej kwestii. Wystarczyła kamizelka, czy identyfikator i nie było absolutnie żadnego problemu z przedostaniem się na parking blisko odcinka specjalnego. Jest to na pewno kwestia do poprawienia, ale jednocześnie kwestia, która finalnie nie miała większego znaczenia przy odbiorze tego rajdu z punktu widzenia mediów. Generalnie w większości przypadków można było się „dogadać” w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Kibice byli zachwyceni
Kibice w Małopolsce zostali potraktowani tak, jak powinni być traktowani podczas każdej rundy mistrzostw Polski. Zaczynając od busów, które woziły kibiców na odcinki specjalne, przez specjalnie przygotowane parkingi i strefy kibica wytyczone przy trasie, po widokowe loty helikopterem nad oesami. Oczywiście zdarzali się nieco „nadgorliwi” przedstawiciele służb zabezpieczających ten rajd i kilku panów policjantów, którzy (być może) minęli się z powołaniem – natomiast są to kwestie, na które organizator nie ma absolutnie żadnego wpływu.
Należy pochwalić harmonogram rajdu. Pierwszego dnia kibice byli w stanie zobaczyć absolutnie wszystkie pięć odcinków specjalnych tego rajdu i nie sprawiało to większych problemów. Oczywiście wszystkie te pięć odcinków specjalnych można było zobaczyć z pięciu zupełnie różnych miejsc. Generalnie miało się takie wrażenie, że wszystko było bardzo blisko serwisu. Serwis był sercem, punktem centralnym, a wszystko działo się wokół – w niewielkich odległościach. Pod tym względem logistyka była naprawdę bardzo przyjemna. Drugiego dnia było z tym odrobinę gorzej, natomiast wciąż można było pooglądać kawał dobrego ścigania.
Zawodnicy… też bynajmniej nie narzekali. Z ich punktu widzenia raczej nie było się do czego przyczepić. Nie było błędów w książce drogowej i wszystko było raczej bardzo dobrze oznakowane. Wprowadzono też nowe ograniczniki cięć rodem z mistrzostw świata, dzięki którym nawet zahaczenie o taki ogranicznik cięcia nie wiązało się np. z urwanym lusterkiem. To jedna z takich kwestii, która powinna być po prostu standardem. Zawsze i na każdym rajdzie. Ciekawe było też to, że to organizator przygotował przedrajdowe testy dla załóg. I to dwa dni testów – w poniedziałek i wtorek, na różnych odcinkach specjalnych. To na pewno zasługuje na pochwałę.
O RSMP znów było głośno
Organizator zadbał o to, aby wieść o rajdzie rozniosła się bardzo szeroko. Podczas całej imprezy nie brakowało relacji chociażby w RMF FM, czy Radio Zet. Rajd Małopolski pojawiał się nie tylko w radiu, ale także w telewizji. Warto tutaj wspomnieć chociażby o profesjonalnych relacjach na żywo, które można było oglądać w Motowizji. Ci, którzy przybyli do Makowa Podhalańskiego, z całą pewnością nie mieli czego żałować. A ci, którzy w Makowie pojawić się nie mogli, także mogli śledzić ten rajd w dosyć komfortowy i przyjazny sposób.
Było też sporo różnego rodzaju „akcentów”. Zaczynając od akcentów rozrywkowych, jak chociażby niepodrabialny Irek Bieleninik, czy koncert zespołu PotOCK na mecie rajdu. Ale chodzi mi tutaj również o takie akcenty, jak wielka akcja na rzecz Ośrodka Rehabilitacyjno – Edukacyjno – Wychowawczego w Juszczynie, działania sprzyjające ekologii, czy zaproszenie Dmytro Zakharova, ukraińskiego kierowcy rajdowego, który na Rajd Małopolski przygotował specjalne oklejenie z hasłem przewodnim „Dziękujemy Polsko!”.
Ten tekst i tak jest już dosyć długi, a i tak mam wrażenie, że o czymś zapomniałem. Nie wspomniałem nawet o samej rywalizacji sportowej, ale na to też przyjdzie jeszcze czas… bo jest o czym pisać. To świadczy, że Rajd Małopolski pod wieloma względami naprawdę był znakomicie zorganizowany. Jeśli traktowałem ten wyjazd w kategoriach znaku zapytania, to odpowiedzi, które otrzymałem, są jak najbardziej pozytywne. Czy to najlepszy rajd w tym roku? Nie wiem tego, bo sezon jeszcze się nie skończył. Natomiast wiem na pewno, że pozostałe rundy RSMP będą porównywane właśnie do Małopolski. I organizatorzy pozostałych rund też muszą to zrobić, aby spróbować dorównać tu poziomem. To, że Małopolski powinien zostać w kalendarzu RSMP, jest dla mnie oczywistością. A kto wie – może nawet ranga tej imprezy wzrośnie? Na pewno są na to „papiery”.