Żeby stracić prawo jazdy naprawdę trzeba się postarać. Nawet jeśli mówimy o przekroczeniu prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym. Ustalmy sobie, że nie jest to norma, nie jest to coś, co robi się codziennie. Nikt z was nie jedzie chyba przez środek miasta, miasteczka, czy tam wioski 110, czy 120 km/h i nie uważa tego za normalne zachowanie. Żeby stracić ten dokument, trzeba się jednak postarać.
Jak zatem wytłumaczyć fakt, że jeden patrol, który ustawił się na jednym odcinku drogi na niecałe dwie godziny, zatrzymał aż sześć takich dokumentów? Grupa Speed z Gorzowa Wielkopolskiego pojawiła się na Drodze Wojewódzkiej numer 132… no i się zaczęło. „Interia” przekazuje, że jeden z kierowców na ograniczeniu do 70 km/h jechał 133 km/h. To oznaczało dla niego „tylko” 2 tysiące złotych mandatu.
„Tylko”, bo kolejny pan na ograniczeniu do 50 km/h jechał 143 km/h. Tutaj pojawiła się już maksymalna kwota mandatu, czyli 2500 zł. Oczywiście w obu przypadkach panowie stracili prawo jazdy. I chyba słusznie. Każdemu się zdarzy przekroczyć prędkość o 10, 20 km/h. To raczej normalne i nie powiedziałbym, aby wokół tego trzeba robić jakiś szczególny szum, czy zamieszanie.
Natomiast jeśli ktoś przekracza prędkość o 93 km/h i jedzie niemal trzykrotnie szybciej, niż dopuszcza to ograniczenie… to już jest w mojej opinii problem. Nie mówię wyłącznie o samym fakcie i o niebezpieczeństwie, bo to jest w tym przypadku oczywiste. Natomiast zastanawiam się, czy takie sprawy nie powinny być rozpatrywane nieco szerzej. To już nie jest zwykłe przekroczenie prędkości. To jest jakaś totalnie skrajna nieodpowiedzialność i brak wyobraźni.
Źródło: Interia