Samochody elektryczne i ich rzekoma ekologiczność to temat, który został obalony już tyle razy, że chyba nie mam zamiaru się nad tym pochylać kolejny raz. Sama szkodliwość procesu produkcyjnego, baterie, a potem przecież ładowanie tego auta prądem, który my w Polsce posiadamy w większości z węgla. No cóż – jaka to ekologia? Odpowiedź jest prosta – absolutnie żadna, każdy ma tego świadomość.
No i trzeba mieć świadomość tego, że w naszym klimacie elektryk niekoniecznie musi się dobrze sprawować. Odsyłam do artykułu o norweskich posiadaczach aut elektrycznych, którzy byli tak niezadowoleni ze swoich pojazdów, że urządzili strajk głodowy. No cóż – co kto lubi. Ale być może wciąż rozważacie zakup takiego samochodu. Uważacie, że będzie on bardziej oszczędną opcją. Czy jest w tym jakiś sens?
Postanowiłem użyć kalkulatora dostępnego na portalu „samochodyelektryczne.org”. Założenia ogólne – miesięcznie pokonujemy 1000 kilometrów. Porównajmy to sobie na przykładzie identycznego samochodu – Peugeota 208 w wersji Active Pack. Chodzi mi tutaj wyłącznie o cenę. Zwykłe, benzynowe 208 w tej wersji kosztuje 78 600 zł. Dokładnie ten sam samochód w tej samej wersji – tylko elektryczny – kosztuje już 151 200 zł. OK – nie myślcie teraz o tej różnicy. Nie o to tutaj chodzi.
Po ilu latach się zwróci?
Ustawmy koszty coroczne na tym samym poziomie – 1500 zł. W danych potrzebujemy jeszcze kosztu wymiany akumulatorów na nowe. Odejdźmy na moment od Peugeotów – bo to nie analiza modelu 208… Koszt wymiany akumulatorów to przynajmniej 80 tysięcy złotych. Ile energii zużywa średnio samochód elektryczny – jakiś przeciętny? Po analizie kilkunastu tekstów można przyjąć, że jest to średnio 19 kWh/100 km.
Zestawiamy z tym oczywiście samochód spalinowy – benzyna kosztuje aktualnie 6,50 zł, a nasz Peugeot 208 według producenta w cyklu mieszanym pali 5,5 litrów na 100 km. Do rzeczy – co wychodzi z obliczeń? Otóż z obliczeń wychodzi nam, że samochód elektryczny… nie spłaci się nigdy! Nie mówiąc nawet o sytuacji z wymianą akumulatorów. Przy aktualnych cenach prądu, z uwzględnieniem wszystkich czynników, auto elektryczne spłacałoby się kilkanaście lat.
Ale się nie spłaci, bo przecież w końcu trzeba będzie wymienić mu baterie. Oczywiście to tylko taki przykład z identycznym samochodem. Natomiast jak inaczej miarodajnie to sprawdzić, jak nie na podstawie identycznego samochodu, tylko jeden ma silnik elektryczny, a drugi spalinowy. Czy elektryk się opłaca? Śmiem wątpić, tym bardziej, że podwyżki cen prądu jeszcze się nie skończyły…