No bo jak w rzeczywistości ochronić pieszego? Dać mu bezwzględne pierwszeństwo na przejściu dla pieszych? No nie, bo to spowoduje wypadek w mgnieniu oka. Może należałoby pójść w dokładnie odwrotnym kierunku i nałożyć na pieszego dodatkowe wymagania? Tak aby to on musiał się jeszcze bardziej upewnić i aby miał w głowie, że może wejść na przejście np. kiedy samochód jest w ruchu minimum 100 metrów dalej, bądź już kiedy samochód się zatrzyma, aby go przepuścić.
No bo na logikę, to pieszy powinien uważać, kiedy przechodzi przez drogę. Odwrócenie sytuacji i wręczenie mu pierwszeństwa nic nie zmieni. A jeśli zmieni, to na gorsze. Bo zdarzą się tacy, którzy uznają, że przecież mają pierwszeństwo. A że mamy ludzi, którzy nie rozumieją praw fizyki, to będą wchodzić pod rozpędzoną ciężarówkę. To trochę tak jak z sędziami na rajdach samochodowych stojącymi na wypadkowej zakrętu. No tak – przecież odblaskowa kamizelka daje nieśmiertelność, czyż nie?
Polskie przejścia nie są gotowe na rewolucję. „Interia” przypomina raport GDDKiA mówiący o tym, że na niemal 700 skontrolowanych przejść dla pieszych tylko w 11 przypadkach nie dopatrzono się żadnych uchybień! Rozumiecie to? Na dokładnie 682 przejścia tylko przy 11 nie było „uwag”. Przecież to jest kuriozalne. Jedziesz po ciemku, masz nieoświetlone przejście, wejdzie ci przed maskę człowiek ubrany na czarno i co zrobisz? Gdzie masz pole na reakcję? Ale przecież on miał pierwszeństwo.
I „Interia” przypomina świeżą sytuację z 4 marca. W biały dzień 61-letnia kobieta weszła pod ciężarówkę i zginęła na miejscu. W grudniu zeszłego roku głośna była sprawa, kiedy to kierowca tira potrącił a następnie przez półtora kilometra ciągnął pod kołami kobietę. To nie był żaden sadysta – nic z tych rzeczy! Ten człowiek nawet nie wiedział, że kogoś potrącił! I co? Co dałoby w tym przypadku pierwszeństwo? No nic. Często ludzie zachowują się kompletnie bezmyślnie i rozumu zapominają w domu…