ISA to system kontrolujący prędkość. Od 2022 roku każdy samochód, który trafi na drogi Unii Europejskiej oraz Wielkiej Brytanii będzie musiał go posiadać. ISA na podstawie sygnału GPS określi gdzie się znajdujesz i jakie ograniczenie prędkości znajduje się na tej drodze. Co się stanie, kiedy przekroczysz dopuszczalną prędkość?
Komputer automatycznie zacznie odcinać moc twojego silnika. Czyli przykładowo, jeśli w terenie zabudowanym przekroczysz 50 km/h, to automatycznie reakcja na pedał gazu stanie się o wiele słabsza. System nie będzie chciał pozwolić, żebyś przyspieszał.
Sytuacja jest kuriozalna, chociaż jest dobra wiadomość. Będzie to system, który będzie można wyłączyć. Tak jak obecnie możemy wyłączyć np. system start-stop, czy też czujnik trzymania pasa ruchu. Powstaje jednak zasadnicze pytanie – jak długo system ten będzie obowiązkowy, a kiedy przepisy wejdą z butami do naszego samochodu i po prostu zablokują nam możliwość szybkiej jazdy…
Będzie trzeba kombinować…
Oczywiście podejrzewam, że 95% kierowców, która zdecyduje się na zakup nowego samochodu, od razu wyłączy ten system. Zresztą, polscy mechanicy nie takie ograniczenia zdejmowali. Podejrzewam, że ci bardziej kreatywni posiadacze aut od razu będą chcieli pozbyć się tego sztucznego ogranicznika.
Niestety, najgorsze w tej całej sytuacji jest to, że ceny samochodów znów wzrosną. Unia Europejska skutecznie forsuje swoje pomysły. To się nie zatrzyma – możemy być przekonani, że ceny aut będą rosnąć i rosnąć. Raz, że będzie w nich coraz więcej nikomu nie potrzebnej technologii, a dwa, że sama produkcja auta zgodnie z nowymi normami UE będzie już karkołomnym wyzwaniem.
Krótko mówiąc, za jakieś 5 lat ekolodzy odniosą całkowity sukces. Ich frazes w końcu się sprawdzi. W końcu samochód eklektyczny będzie kosztował tyle samo, co spalinowy. Niestety, problem w tym, że to nie elektryki potanieją, tylko auta spalinowe podrożeją do poziomu, którego aktualnie nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.